niedziela, 22 czerwca 2014

Prolog

Jeżeli pozwolę ci wiedzieć

Nie będziesz mógł powiedzieć nikomu

Powiem, ale nikt nie może wiedzieć

Jesteś odpowiedzialny?

Chłopaku muszę oglądać swoje ciało

Nie jestem każdym

Czy to moja próba, czy to twoja próba

Czasem jestem luksusowa

Teraz jestem niegrzeczna

Powiedz tak albo nie

Bo ja naprawdę potrzebuję kogoś

Powiedz mi czy to ty jesteś tym kimś



Czasami zastanawiam się, co gdyby nie plan Josta?
Na pewno wiodłabym spokojne i beztroskie życie, ale czy to miałoby jakikolwiek sens? Moim zdaniem, nie.
Właściwie to przez wymysł mojego menagera, poznałam co to prawdziwa miłość.  Kiedyś myślałam, że to tylko głupie uczucie. Lecz myliłam się w stu procentach. Nie jest ono wcale głupie, jest piękne, zmysłowe, oddane jedynie tobie... jednym słowem : aż chce się żyć!
Kiedyś często pisałam piosenki o miłości, lecz przy śpiewaniu nie wkładałam w nią tyle serca, co teraz. Uwielbiam to uczucie.
Na początku było bardzo dziwnie, bo w ogóle go nie znałam. Nie wiedziałam jaki był, jak się zachowywał. Do tego wierzyłam brukowcom, pisali ,że jest kobieciarzem i palantem. Ja głupia w to wierzyłam, lecz na szczęście, myliłam się. Może na początku, wydawał się taki, ale gdy go lepiej poznałam, stał się uprzejmy i kochany...
Czemu wierzyłam tym okropnym gazetom? Sama jestem osoba publiczną, więc powinnam wiedzieć, że to co piszą to w większości kłamstwa. W ostatnim numerze Bild, pisało że jestem w ciąży. Potem na każdym wywiadzie, musiałam mówić, że to nieprawda. Brukowce są jak hieny, które czekają na każdy twój zły ruch. Nienawidzę ich! Choć z drugiej strony, dzięki nim mogę robić to co  kocham: śpiewać, tańczyć i dawać koncerty. Czemu nie można, tylko występować i nagrywać? Bez sesji zdjęciowych, wywiadów, codziennych imprez. Robi się to strasznie męczące. Jak to mawia mój wybranek ,, Sława jest tylko skutkiem ubocznym tego, w czym jesteś dobra, Aniołku"
Aniołek... nienawidzę tego przezwiska. Przecież mam imię: Aaliyah. Jeśli ktoś mnie nazwie inaczej, od razu dostaje z liścia. Oczywiście oprócz czarnego. Tylko mu pozwalam, tak na siebie mówić. Nawet dziewczyny z zespołu, nie mogą do mnie mówić zdrobniale.
Stoję przed lustrem i gładzę czerwoną koronkę, od mojej bielizny. Rozczochrałam moje kruczoczarne włosy i weszłam do hotelowej sypialni. Zobaczyłam, że mój wybranek stoi w samej bieliźnie, paląc papierosa. Zaszłam go od tyłu i złapałam w pasie. Zaśmiał się i odwrócił w moją stronę. Wpiłam się w jego miękkie usta i zaczęłam zjeżdżać coraz niżej, lecz złapał mnie za nadgarstki i rzucił na łóżko. Następnie wszedł na mnie i zaczął przygryzać, skórę na moim brzuchu. Zawsze doprowadza mnie to do szaleństwa i wywijam się pod nim jak robak. Gdy na chwilę przerwał, aby zaczerpnąć trochę powietrza. Zrzuciłam go z siebie i weszłam na jego brzuch. Zaczęłam poruszać głupio biodrami, a on patrzył się na mnie jak na drogocenną lalkę z porcelany. Wkurzało mnie to, bo nic innego nie robił. Wzięłam jego rękę i zaczęłam wodzić nią po moim ciele. Lubi grę wstępną, wiem o tym. Lecz ona doprowadza mnie do szału. Nigdy wcześniej się w nią nie bawiłam, tylko od razu przechodziłam do rzeczy.
Nagle jego ręce zaczęły wsuwać się pod moje majtki. Zaśmiałam się i trochę podniosłam. Zaczął bawić się tym, czym żaden chłopak nie mógł się bawić. Zaczęłam wzdychać, aż do momentu w którym, włożył we mnie swoje dwa palce. Wtedy krzyknęłam jego imię. Na początku, jego ruchy były powolne, ale mało przyjemne. Złapałam za jego rękę, która była we mnie i zaczęłam szybciej nią poruszać.Kocham jeśli podczas seksu wszystko mnie boli. Mogę powiedzieć, że mój ból sprawia mi radość. Ogarnęła mnie fala gorąca i sunęłam się z jego brzucha, wprost w jego ramiona. Pocałował mnie w czoło, a ja chwyciłam ze jego bokserki i zaczęłam nimi poruszać, raz w przód, raz w tył. Zaczął sapać, zaśmiałam się i zniżyłam do poziomu jego penisa. Zdjęłam z niego okrycie i włożyłam do buzi. Zaczęłam poruszać strasznie szybko głową i w ciągu trzech minut doszedł. Jego nasienie miałam na całej twarzy. Te które miałam na całej buzi, po prostu zlizałam. Złapał mnie za ręce i mocno ścisnął. Najpierw popchnął na ścianę, a potem uderzył z całej siły w tyłek. Powtórzył to sześć razy i w najmniej oczekiwanym momencie, wszedł we mnie. Strasznie zabolało, krzyknęłam tak głośno, że na pewno cały hotel mnie usłyszał. Jego ruchy były strasznie szybkie i bolesne. Moje krzyki znów się powtarzały, tylko że były cichsze. Oznaczały nie ból, a rozkosz i miłość. Po raz drugi tego wieczoru doszłam szybciej od Toma. W punkcie kulminacyjnym, zrzuciłam ze stołu lampkę, tacę z jedzeniem, szklanki, wino i wisky. Wszystko potłukło się, ale w tym momencie najważniejszy był chłopak za mną. Odwróciłam do niego przodem i uśmiechnęłam. Tom wziął mnie na ręce i położył na łóżku, obok siebie. Pocałował mnie i zasnął. Czemu on zawsze po seksie ze mną, idzie spać? 
Westchnęłam i pocałowałam go w czoło. Teraz mam przynajmniej dwie godziny dla siebie...trzeba się umyć. Weszłam do łazienki i nalałam wodę do ogromnej wanny, następnie wlałam do niej dwie butelki płynu do kąpieli i weszłam do środka...
Kiedyś nienawidziłam jego ciała, dotyku, zapachu, a teraz?
Potrzebuję tego, aby normalnie funkcjonować.
Dawniej nie mogłam przebywać z nim w jednym pokoju, a teraz?
Pragnę, aby był przy mnie w każdy dzień i noc.
Czy to się da wytłumaczyć? Istnieje na to jakaś racjonalna odpowiedz? 
Przecież nasz PRAWDZIWY ZWIĄZEK trwa dopiero trzy miesiące. Oczywiście ludzie myślą, że Tom z Tokio Hotel i Aaliyah z The Crusch są razem od roku. Jestem w nim zakochana po uszy. Oczywiście trudno jest być razem, przecież co dziennie jesteśmy w innym mieście, ale nigdy się nie poddam. O taka miłość warto walczyć.
Usłyszałam głośne pukanie do drzwi. Ubrałam szlafrok i poszłam otworzyć pokojowe drzwi. Ukazał sie w nich, mój menager David Jost. Zawsze przynosi złe wieści...

- Jest Tom? - spytał wpraszając się do środka.Od razu zauważył nagiego Kaulitza w moim łóżku. Jost podszedł do niego i zaczął go budzić, lecz Tom udawał, że śpi - Aaliyah zrób coś! Za dwadzieścia minut mają spotkanie z producentem! - zwrócił się do mnie poirytowany menager. Wywróciłam oczami i zaczęłam całować czarnego w usta. Złapał mnie za biodra i wciągnął na siebie, tym samym wydając swoją przykrywkę - Rusz tyłek Kaulitz! Za piętnaście minut masz być u Billa w pokoju! - wyszedł i trzasnął drzwiami. Tom nie przestawał mnie całować...


- Wstawaj Kaulitz, producenci to nie byle co - wstałam z łóżka i zaczęłam zbierać jego rzeczy


- Wiem... Aniołku, masz chyba pastę na policzku - spojrzałam na niego jak na głupka, przecież ja nie myłam jeszcze zębów...


- Dobrze wiesz, że to nie pasta! - zaśmiałam się i rzuciłam w niego rzeczami


- Wiem Aniele, wiem - wstał i spojrzał na mnie. Założyłam ręce pod piersi i ścisnęłam je - Lubisz mnie prowokować, co? - przygryzłam dolną wargę i podeszłam do niego


- Uwielbiam...- chciał mnie pocałować, lecz się odsunęłam - Później, Kochanie. A teraz się ubieraj!- uderzyłam go w nagi tyłek z całej siły


- Ej! Tylko ja mogę ci tak robić, ty mi nie! - gdy był kompletnie ubrany ja zdjęłam szlafrok i uwiesiłam się mu na szyi - Nie mogłaś wcześniej, jak byłem rozebrany...


- Nie, a teraz spadaj - wskazałam na wyjście. Tom zaśmiał się i wyszedł. Chciałam zamknąć drzwi na klucz, lecz ktoś je szybko otworzył...


-  Zapomniałby, Kocham cię, Aniele - pocałował mnie namiętnie w usta i znów wyszedł.

Czy to nie jest najwspanialszy facet na świecie? Kiedyś tak nie było...  
Z resztą zobaczycie sami...

****
If I could fly

I'd be coming right back home to you

Jechaliśmy z Harrym do domku letniskowego poza Hamburgiem na krótkie wakacje, słuchając ich ostatniego albumu. Mówiąc krótkie, mam na myśli trzy dni. Dobre i to. Przynajmniej będzie trochę spokoju od ciągłego nagrywania lub sesji do coraz to innych czasopism. Mimo wesołego humoru, nie miałam serca przełączać tej piosenki. Miałam do niej wielki sentyment, szczególnie przez to, kiedy Harry konsultował się ze mną na Skypie w sprawach dotyczących tekstu do If I could fly. Ale mniejsza o piosenkę. W samochodzie panowała grobowa cisza, pomijając oczywiście lecącą płytę z odtwarzacza. Żadne z nas nie chciało się odezwać, żeby nawet przez przypadek nie poruszyć drażliwego dla mnie tematu mojego samopoczucia. Od dwóch tygodni źle się czuję. To praktycznie dlatego Jost zarządził krótką, ale przerwę. Byłam pewna, że to znowu grypa żołądkowa, ale mój narzeczony podchodził do tego jakbym umierała. Najchętniej wywiózłby mnie do szpitala i zabrał stamtąd, jak tylko wszystko by się uspokoiło. To także on przekonał mnie, żebyśmy na te wolne trzy dni wyjechali za miasto i odpoczęli od tego gwaru. Myślałam o tym już dawno, ale nigdy nie było okazji, żeby wcielić to w życie. 
-Jak się czujesz?- grobową ciszę przerwał Harry, któremu najwidoczniej także zaczął przeszkadzać brak rozmowy. Miałam dosyć odpowiadania na te pytanie i on doskonale o tym wiedział. Ale dlaczego znów zaczyna kłótnię?
-Dobrze, nie musisz się tak cały czas o mnie martwić.
"Przecież jesteś moją narzeczoną, bla, bla, bla..."- taka byłaby jego odpowiedź, ale najwidoczniej nie chciał wszczynać kolejnej kłótni, więc tylko wywrócił oczami. Nienawidziłam gdy tak robił, według mnie oznaczało to totalne ignorowanie swojego rozmówcy, ale teraz mi to nie przeszkadzało. Gdyby odpowiedział swoją mowę, którą wygłasza od tygodnia, kazałabym mu stanąć na poboczu i po prostu wysiadłabym z auta i pieszo wróciła do Hamburga. 
-Nie chcesz na dniach wybrać się do jakiegoś lekarza?- Znowu...- pomyślałam. Myliłam się, myśląc, że jednak skończył nadawać o znienawidzonym przeze mnie temacie.
-Jak będę chciała iść, to ci powiem- odpowiedziałam, przybierając zirytowany ton głosu.- Teraz daj mi spokój, zamierzam spędzić te trzy dni bez zamartwiania się o cokolwiek i ty też mógłbyś tak zrobić.
-Nie możesz po prostu zrozumieć, że...
-Nie!- wykrzyknęłam gwałtownie, czym go wystraszyłam. Na ten temat nie mogłam rozmawiać inaczej, w takim wypadku załatwiałam wszystko krzykiem. To, żeby się zamknął już w szczególności.
-Może dałabyś mi skończyć?
-Nie- powtórzyłam, tym razem odrobinę łagodniejszym tonem.- Każda twoja gadka na ten temat jest taka sama, a ja mam dosyć słuchania wkoło tego samego. To jest nudne.
-Bo nie chcesz dać sobie przemówić do rozumu!- i w ostateczności Harry także zaczął krzyczeć. Miałam już tego dosyć. Za każdym razem, kiedy oboje krzyczeliśmy, któreś z nas wychodziło z mojego pokoju trzaskając drzwiami. Zazwyczaj był to Harry, a ja zostawałam w pokoju i ryczałam w poduszkę, mając wyrzuty sumienia, że zaczęłam na niego krzyczeć. Potem wracał z dużą tabliczką mojej ulubionej czekolady i pudełkiem pralin, wiedząc, że nie lubię dostawać kwiatów. W taki sposób na pewno nie utrzymam prawidłowej wagi, a wczoraj Aaliyah zwróciła uwagę, że odrobinę przytyłam. Cóż, Styles znalazł idealny sposób na próbę pogodzenia się, ale trochę... niezdrowy. Tym razem nie miał jak wyjść i trzasnąć drzwiami. Mógłby, ale jesteśmy na jakimś zadupiu- dookoła nie ma nic, tylko same drzewa.
-Bo nie pozwalam komuś rządzić moim życiem- Harry nie mógł wytrzymać i na krótką chwilę wyrzucił ręce w górę przez co gwałtownie szarpnęło samochodem w prawo. Potem... to wszystko działo się szybko. Z bardzo szybką prędkością uderzyliśmy w drzewo i pamiętam tylko gałąź wbijającą się w przednią szybę. 

Obudziłam się z bolącą głową, nucąc w myślach Love you goodbye. Nie wiem dlaczego ta piosenka była moją pierwszą myślą po przebudzeniu, ale przez to miałam złe przeczucia. Rozejrzałam się po pomieszczeniu, wcześniej kilka razy mrugając, żeby oczy przyzwyczaiły się do światła halogenów w pomieszczeniu. Leżałam na twardym łóżku w jednej z wielu szpitalnych sal. Obok mnie irytująco pikała maszyna monitorująca pracę serca, a moją dłoń ściskała druga, większa. Od razu pomyślałam o Harrym, ale kiedy zerknęłam w tamtą stronę, zobaczyłam Billa. Siedział na krześle z niemrawym wyrazem twarzy, a za nimi stały dziewczyny, przyglądające mi się z troską i smutkiem. Postanowiłam nie leżeć i usiąść, ale moje próby okazały się zbędne, bo od razu zakręciło mi się w głowie.
-Leż spokojnie- odezwał się Kaulitz- zaraz przyjdzie lekarz. 
-Gdzie jest Harry?- spytałam, kiedy otworzyły się drzwi, a do sali wszedł starszy mężczyzna w białym kitlu, a w dłoni zapewne trzymał moją kartę. Uśmiechnął się niemrawo, co pewnie nie oznaczało nic dobrego.

WikkiNikki & M.A.

Krótki prolog na wstępie. Proszę o komentarze.
PS. Nie zawiesiłam Dumme Liebe, nowy odc będzie w środę :p
PSPS. Na tym blogu notki będą rzadziej, niż na DL :p