piątek, 12 września 2014

4. Jak niebo pełne gwiazd.- Chanel


Mówisz, ze jesteś grzeczną
dziewczynką
Ale wiem, że chciałaś "tego"
Bo mówiłaś mi to całą noc
Ze swoimi, małymi, niewinnymi
kłamstwami
małymi, niewinnymi kłamstwami
~One Direction- Little white lies



Harry był osobą, której najmniej się spodziewałam, dlatego moja mina musiała wyglądać naprawdę głupio. Ciekawe, jaki jest powód jego przyjazdu tutaj. Nie odzywałam się do niego przez ostatni tydzień, ponieważ mieliśmy urwanie głowy w studiu, ale to nie powód, żeby odwiedzać mnie w Hamburgu. Rozumiem, chce mnie zobaczyć, bo niedługo wyjeżdżamy w trasę promującą nasz czwarty krążek i wyjechałabym bez słowa. Ale sam mógł dzwonić, chociaż wie z czym to się wiąże. Pewnie jak tu jest, to przy okazji powie mi co myśli o moim wczorajszym wypadzie z Billem. Znając życie zacznie mi wypominać, że to nie było zbyt odpowiedzialne z mojej strony, bo narażam się na niepotrzebne plotki i takie inne.
Stojąc na przeciw niego nawet nie zwróciłam uwagi na to, że w tych butach jestem o jakieś dwa lub trzy centymetry wyższa od niego. Kompletnie nie wiedziałam jak mam zareagować- z radości, że go widzę rzucić mu się na szyję czy opieprzyć go za niespodziewaną wizytę.
-Nie cieszysz się? Wiesz, widzimy się pierwszy raz od trzech miesięcy...- rzucił. Nadal był zdenerwowany, bo było to słychać w jego głosie. Czasem wkurzały mnie jego humorki- nie raz ani nie dwa, ale też nie tak często zdarzało się mi wyjść do studia trzaskając drzwiami, bo zaczął wypytywać o to gdzie idę, z kim, kto po mnie przyjechał.
-Pewnie, że się cieszę. Po prostu jestem zszokowana.- wyjaśniłam mu moje "niejasne" zachowanie.- Tylko nie mam teraz czasu. Wychodzimy z dziewczynami do studia czy gdzieś gdzie planuje Jost.
-Pójdę z wami, jeśli nie masz nic przeciwko.- przymróżył oczy i zaśmiał się pod nosem.
Doskonale wiedziałam, że chce iść tylko po to, żeby zobaczyć zdziwioną minę Aaliyah, kiedy nas zobaczy. Ta dwójka strasznie się nie lubi, ale za to uwielbiają siebie wkurzać. Zawsze gdy się widzą obrzucają się wrednymi spojrzeniami, a potem zaczynają się wyzywać, docinać sobie. Aali określa nasz związek jako "związek córki Anioła i syna Diabła". Ja sama nie określiłabym Harry'ego jako potomka samego Lucyfera, ale jak ona sobie coś ubzdura to nie przegadasz...
-Jasne, że nie.- "Cholera! Nie, nie, nie! Masz mu grzecznie odmówić, bo jak spotka się z Billem to będzie przekichane, ale oczywiście dla Kaulitza..."
Wzięłam kartę- klucz od hotelowego pokoju, po czym oboje wyszliśmy na korytarz. Zamknęłam drzwi i poszliśmy do windy. Wcisnęłam guzik, po czym urządzenie ruszyło. W małym pomieszczeniu panowała cisza, nie licząc cichej muzyczki płynącej z głośnika. Kędzierzawy oplótł mnie w talii swoim ramieniem, a ja wtuliłam się w jego ramię. W końcu zatrzymaliśmy się. Drzwi się otworzyły i oślepiły nas błyski fleszy. Te pieprzone hieny wszędzie nas znajdą... Kiedy w końcu przyszli ochroniarze, którzy uratowali nas z potrzasku fotoreporterów, podeszliśmy do dziewczyn czekających na kanapie. Jak zazwyczaj bywało przybyłam ostatnia. Usiadłam obok Kath i złapałam się za głowę. "Nigdy więcej picia z Kaulitzem."
-Po cholere przyjechałeś?- Aaliyah zaczęła "narzekać" na to, że taki ktoś jak on żyje i wypytywać go "po jaką cholerę on to robi".
-Jestem przejazdem w Hamburgu i odwiedziłem swoją dziewczynę. Zabronisz?- Harry odburknął jej. Jak zaczną się kłócić to mnie cholera ciemna trafi.
-Mamy iść. Samochód czeka pod hotelem.- Aali powiedziała coś, co w końcu nie obrażało ani nie dotyczyło Harry'ego. "Sukces!"
Pod eskortą ochroniarzy wyszliśmy z hotelu i wsiedliśmy do limuzyny czekającej pod budynkiem. Moja głowa od razu opadła na ramię siedzącego obok mnie chłopaka. Droga, którą jedziemy nie prowadziła do studia.
-Czyli dzisiaj kolejny wywiad...- mruknęła Brandy. Ona jedyna z nas nienawidziła wywiadów ani występów w telewizji. Sądzi, że kamera ją pogrubia.
-Niestety...
-Gdzie jedziemy?- powiedziała Aali wyrwana z transu.
-Znowu nas nie słuchasz.- w tym momencie zadzwonił mój telefon i oznajmił, że dostałam sms-a. Wyjęłam iPhona w brzoskwiniowej obudowie z kieszeni i otworzyłam wiadomość od nieznanego numeru.
"Od: Nieznany
Mam nadzieję, że dobrze się czujesz i nie wyglągasz aż tak tragicznie. Bill"
Och... Jak on dostał mój numer? Czy ja czegoś nie pamiętam? "Najwidoczniej..."  Zapisałam jego numer do kontaktów i zabrałam się za pisanie odpowiedzi do Kaulitza.
"Do: Bill
Bolała mnie głowa, nadal boli i prawdopodobnie boleć będzie.
Skąd masz mój numer?"
"Od: Bill
Ludzie po alkocholu nie pamiętają kilku rzeczy. Ty najwidoczniej także :) Trzymaj się, za chwilę wywiaaaaad ^.^"

Ten jego entuzjazm... Lubię takich ludzi. Takich entuzjastycznych, optymistycznych i zabawnych. Świat jest jak niebo pełne gwiazd-  świat to niebo, a ludzie niczym gwiazdy. Znasz ich niezliczoną ilość, ale i tak kilkoro z nich jest dla ciebie najważniejszych, ale jedna osoba jest dla ciebie całym światem.
Zaparkowaliśmy pod siedzibą RTL. Weszliśmy do środka i poszliśmy do studia jednego z programów śniadaniowych. Po wejściu, wokół nas zaczęli się zbierać różni styliści, makijażyści i fryzjerzy. Harry'ego porwał Jost, a na fotelu obok mnie usiadł Bill.
-Miałaś rację, Mała. Zdychasz.- oznajmił. Jego makijażystka nakładała warstwę czarnego cieniu na jego zamknięte powieki.
-Czemu tak sądzisz?- obserwowałam go kątem oka. Na moje pytanie otworzył oczy i zaczął przyglądać się mojej twarz.
-Ponieważ twoja makijażystka nakłada na twoją twarz tonę podkładu i korektora.
-Ha ha ha. Dzięki.- skrzyżowałam ręce na klatce piersiowej, a potem zamknęłam oczy, gdyż zauważyłam, że kobieta nakłada na pędzelek bazę pod cień do powiek.
-Kim jest ten koleś, który z wami przyjechał?- odezwał się po dłuższej chwili milczenia.
-Po co chcesz to wiedzieć? Książkę piszesz?- pisnęłam zdenerwowana.
-Jak masz męża wystarczy powiedzieć.
-A widzisz gdzieś obrączkę?- wyciągnęłam w jego stronę obie dłonie.

****
Po zakończeniu wywiadu jak zawsze pojechaliśmy do studia.  Trzeba popracować nad chórkami do naszego singla, potem zdjęcia, znów studio i hotel. Tak mniej- więcej wygląda nasz każdy dzień. Przyzwyczaiłyśmy się do takiego funkcjonowania. Ale nie pojechałyśmy tam wszystkie. Aaliyah powiedziała, że strasznie źle się czuje i pojechała do hotelu. Po wywiadzie obrzuciła Toma niechętnym spojrzeniem i jako pierwsza uciekła do samochodu. To pewnie przez to, że ten cały Tom jej coś zrobił. Jak tak naprawdę to jego wina, to obiecuję, że jako pierwsza go rozszarpię gołymi rękami.
Madlen Angel
No i jest kolejny rozdział. Na razie nic się nie dzieje, ale te pierwsze rozdziały to tylko takie wprowadzenia do całej historii. Mam nadzieję, że Girl Got A Gun podoba się wszystkim, bo ja uwielbiam tą piosenkę.

czwartek, 11 września 2014

3. Romeo musi umrzeć! - Aaliyah



Wiem, że zabijesz dla mnie

Umrzesz dla mnie

Wiem że lubisz zabawę i gonitwy uliczne

Ale czasami jestem zdenerwowana

Kochanie nic nie poradzę na to, że myślę

O tym, że nie zarobisz nawet na jedzenie

Ledwie śpię

Mógłbyś odebrać telefon albo zadzwonić do mnie do domu?

I dać mi znać, że nie bierzesz udziału w żadnej bójce

I nie rozpaczaj, jesteś dorosły

Wiesz, że uważam na ciebie

Bo ty uważasz na mnie

Aaliyah

Come back in on the piece





Następnego dnia, spotkałyśmy się w holu o 6.40. Jak zawsze byłam pierwsza i czekałam na resztę zespołu. Rozsiadłam się wygodnie na hotelowej kanapie i czekałam. Obserwowałam też ludzi w hotelu. Mimo tak wczesnej pory, było ich nie do zliczenia. Dzieci z wycieczką, biznesmeni, sprzątaczki, starsi ludzie... paparazzi. Dzięki mojemu sprytnemu przebraniu, nie zauważali mnie. Blond peruka, okulary od Coco Chanel, ciasne jeansy i bluzka na ramiączkach w białe cekiny. Oczywiście przebiorę się w studiu, bo przez szpilki nie wytrzymam.

Pierwsza przyszła zaspana Kath... w sukience!? Kiwnęła mi głową i położyła się na kanapę. Pogłaskałam ja po głowie, lecz chyba zasnęła.

Następnie przyszła Brandy. Mocny make-up, związane włosy, czerwone szkła kontaktowe oraz czarna sukienka do ziemi. Mruknęła coś na przywitanie i usiadła na fotelu, obok kanapy. Nie miałam ochoty z nimi rozmawiać. Chyba pierwszy raz od...nie pamiętam kiedy.

Postanowiłam wyciągnąć telefon i sprawdzić więcej plotek. Wybrałam stronę Bravo.de. Już na pierwszej stronie byłam ja i ta małpa. Nasz ,,związek" określa się jako ,,bardzo szczęśliwy i prawdziwy".

Zaśmiałam się pod nosem i spojrzałam w stronę windy. Zbiegło się tam pełno hien i zaczęło robić zdjęcia. Wyciągnęłam szyję i zobaczyłam, że w środku urządzenia stoi Chanel z...z Harrym?? Co on tu robi?

Ochroniarze pomogli im do nas dołączyć, a dziennikarze zostali przez nich przepędzeni.


- Co ty tu robisz? - zapytałam od razy gdy do nas dołączyli. Chan opadła bezsilnie na oparcie kanapy i złapała się za głowę... musiało być wczoraj w nocy ostro...


- Jestem w Hamburgu przejazdem i chciałem odwiedzić dziewczynę. Co zabronisz? - odparł obojętnym głosem. Nigdy za sobą nie przepadaliśmy, ale nie jestem dla niego, aż tak wredna, jak on dla mnie. Czasami zastanawiam się jak moja przyjaciółka może być z kimś takim? Jak taki jeden z aniołów, może być z synem diabła? Przewróciłam teatralnie oczami i pokazałam mu serdeczny palec. W tej samej chwili dostałam sms-a od Josta, że na nas czeka, przed hotelem. Poinformowałam o tym resztę i niecałe trzy minuty później, siedziałyśmy na przeciwko Davida i jego nowej laski..Mimo, że ma żonę i dziecko, co chwila ją zdradza, to jest okrutne. Takich mężczyzn powinno temperować lub wybić.

Nie zwracałam uwagi na to co mówi. Oparłam głowę o szybę i obserwowałam krople deszczu, spływające po szybie. Zamyśliłam się na temat nowej piosenki. Od kilku dni mam na nią pomysł, lecz nie jestem do niej pewna. Mam nagrać piosenkę, a następnie teledysk do filmu ,,Romeo musi umrzeć" w którym gram główną rolę.

Zauważyłam, że droga którą jedziemy,nie prowadzi wcale do studia


- Gdzie jedziemy? - przerwałam ich rozmowę. Każdy spojrzał na mnie drapieżnym wzrokiem. Następnie wybuchli głośnym śmiechem


- Oto następny dowód na to, że nas nie słuchasz - skomentowała Brandy przez śmiechem. Wzruszyłam ramionami i wyciągnęłam telefon, aby następnie w notatniku zapisać moje myśli...


Jestem zakochana w Tobie
A ty we mnie
Ale nie mogę tak łatwo
Się temu poddać -
Nie, póki nie zobaczę
Co z tego mogłoby być
Może wieczność,
A może tylko na tydzień
Ty wiesz, nasza chemia
nie mieści się w głowie,
jest idealna,
Ale czy to się zmieni?
Może tak,
A może nie.
Po prostu rób swoje
I zobaczymy, co będzie...




###





Wysiadłyśmy z auta i moim oczom ukazał się wielki budynek w którym bywałam nie raz. Jeden z oddziałów RTL. Znów jakiś wywiad? Nie chciałam się znów pytać bo na pewno skończyłoby się to tak samo jak w aucie.

Weszliśmy do środka i udaliśmy się do studia w którym nagrywano Guten Morgen Deutschland. Program już trwał, lecz najpierw byłam pogoda, potem wiadomości, kącik kulinarny, a an końcu wywiad z gwiazdą. Nasz zespół był tu, przy premierze wszystkich trzech płyt. Dziś na światło dzienne, wyjdzie 4. Mało twórcza nazwa, ale dla każdej z nas coś znaczy. Naszą twórczość w Virgin Records, zaczęłyśmy czwartego kwietnia dwutysięcznego czwartego roku. Miałyśmy wtedy czternaście lat. Pierwsze nagrywanie, piosenki, bity... byłyśmy takie młode. Nie zdawałyśmy sobie sprawy jaka sława może być kapryśna. Tak jej kiedyś pragnęłam, a teraz chcę znów żyć normalnie.

Weszliśmy do studia makijażystów, którzy kazali nam usiąść i zaczęli swoją pracę. W ciągu tych kilku minut, wyjaśniłam wszystko dziewczynom. Nie mogły uwierzyć, czemu David mi to zrobił. . .

Każdy z makijażystów robił to samo. Najpierw oczy, następnie usta i na końcu policzki. Po skończonej pracy, jak zawsze, robili nam zdjęcia. Podziękowałam i wszystkie wyszłyśmy obok studia nagrywania.

Zobaczyłam tam to, na co nie miałam ochoty patrzeć; Tom Kaulitz i jego zespół. Uśmiechnął się do mnie, jednak ja wywróciłam tylko oczyma.

Podeszłam do Josta i poprosiłam o wyjaśnienie tego, co oni u robią


- Wiem, że się zgodziłaś. Więc chcę abyście potwierdzili to, że jesteście razem - chciałam mu przyłożyć, lecz trzeba się poświęcać dla dobra zespołu. Dołączył do nas Kaulitz, który objął mnie w pasie i pocałował w policzek. Dobrze, że stałam plecami do wszystkich, bo wyraz mojej twarzy nie wyglądał najlepiej. Dobry z niego aktor. Czemu nie zagrał jeszcze w żadnym filmie? - Najpierw wchodzi The Crush i opowiada o swoim nowym albumie. Potem dołącza Tokio Hotel. Najpierw rozmowa o płycie. A następnie ty mówisz - wskazał na Toma - że jest wam bardzo dobrze razem, że się kochacie i inne bzdury jasne? - kiwnęliśmy głową i David od nas odszedł.

Poczułam jak ręka czarnego zsuwa się w dól


- Nie pozwalaj sobie, Kotek - strzepnęłam ją ze swoich pośladków i chamsko się uśmiechnęłam


- Kotek? Robisz postępy, Aniołku... - chciał powiedzieć coś jeszcze, ale Kath złapała mnie za rękę i pociągnęła w stronę sceny, gdzie nagrywano program.


- Kamera, światła i... akcja - krzyknął jeden z reżyserów, gdy siedziałyśmy na białej kanapie. Obok nas blondynka z dużym dekoltem, czyli prowadząca program. W rękach trzymała kartki z pytaniami i uśmiechała się do nas


- W dzisiejszym programie, przybyły do nas, kochne przez wszystkich The Crush - wskazała na nas ręką - Opowiedzą nam o swoim albumie, który ukaże się 6 października...- Nazwa płyty? 4. O czym jest album? O, tym to przeżyłyśmy przez te pięć lat... i wiele innych pytań, które powtarzają się co wywiad.

Po piętnastu minutach, dołączyło do nas Tokio Hotel. Zadawał im takie same pytania...aż w końcu zeszło na sprawy prywatne...


- Krążą plotki, że wy dwoje - wskazała na mnie i na Toma palcem - jesteście razem - uśmiechnęłam się, wstałam i usiadłam Tomowi na kolanach. On natomiast pocałował mnie w policzek, a ja zaśmiałam się głupio


- To prawda, jesteśmy razem. Chcieliśmy to ukryć, ale przed wami nie da się tego zrobić - powiedział jednym wdechem czarny i pocałował mnie w usta. Chciał wsunąć swój język do mojej buzi, lecz uszczypnęłam go w ramię. Od razu przestał....


- Oto najszczęśliwsza para show-biznesu, do zobaczenia jutro - zgasły wszystkie światła, a ja zerwałam się na równe nogi i od razu poszłam do samochodu. Nie miałam chęci z nikim rozmawiać. Do tego łzy same naplywały mi do oczu.

W blasku fleszy jestem niezależną i twardą kobietą, lecz gdy nie ma nikogo w pobliżu płaczę jak małe dziecko. Nie mogę uwierzyć, co sława ze mną zrobiła.

Muszę wszystkich oszukiwać i udawać kogoś kim nie jestem. W śrocińcu, uczono nas, aby nigdy sie nie poddawać i być zawsze sobą. Pierwszą zasadę spełniłam, lecz drugiej nie dotrzymałam.

Jestem słaba? Nie wiem, na to pytanie jest wiele odpowiedzi.

Usłyszałam jak ktoś puka w szybę. Szybko otarłam łzy i otworzyłam drzwi. Zobaczyłam Toma. Chciałam go stąd przepędzić, lecz gdy zobaczyłam jego twarz, która wyrażała... skruchę? Oparłam się o siedzenie, a czarny wszedł i usiadł na przeciwko mnie


-Czemu uciekłaś? - otarł jedną z łez na moim policzku... czy to nie jest oczywiste?


- To wszystko kłóci się z moimi zasadami! - krzyknęłam tak głośno, że na pewno ktoś, kto szedł obok usłyszał


- Jakimi zasadami? - nie ma to jak gadać do debila, który myśli tylko o sobie


- W przeciwieństwie do ciebie mam zasady, których nauczyłam się gdy miałam dziesięć lat. Polegają na tym, aby zawsze być sobą i się nie poddawać...



-Ej, mam zasady!- wtrącił mi się w słowo. Spojrzałam mu w oczy, ale nie wiedziałam co powiedzieć - Zawsze bzykam się z prezerwatywą i tylko z brunetkami - zaśmiał się i oparł o siedzenie...


- Jesteś żałosny! - krzyknęłam i wyszłam z samochodu. Znów poszłam do dziewczyn. Miałyśmy dwadzieścia minut przerwy. Przywitałam się po raz drugi i poszłam do toalety. Zmyłam mój makijaż, a następnie poprawiłam go. Poprawiłam piersi i

uśmiechnęłam się sztucznie do lustra.

Znów trzeba zagrać główną rolę w tym komediodramacie.




WikkiNikki

Siemka. Dodaję to dziś, bo jutro jest kolejne święto!!

Teledysk do Run, run, run

Nie mogę się doczekać, a wy? :p

Proszę też o komy... :p

poniedziałek, 1 września 2014

2. Kombinujesz coś?- Chanel

Ooh źle trafiłeś, mogę powiedzieć
Chcesz tego mocno, ale oh więc
Koleś, to co masz dla mnie
To coś czego ja
Coś czego ja nie potrzebuję
~The Pussycat Dolls ft. Will.I.am- Beep



Jak co dzień siedzimy w studiu i nagrywamy piosenkę. Tym razem jest to kolejny singiel promujący nową płytę. Kiedy nagrywałam swoje partię, Aali skręcała się ze śmiechu. Nie mam pojęcia dlaczego, ale nie zwracałam na to uwagi, ponieważ zazwyczaj to ona z naszej czwórki ma najlepszy humor.
Gdy skończyłyśmy, wygłupiałyśmy się, odsłuchując całą piosenkę. Jak zawsze skończyło się tym, że razem z kanapą wylądowałyśmy na podłodze. Potem wpadł Jost i zawołał do siebie Aaliyah. Nam kazał jechać do hotelu i powiedział, że jutro o 7.00 mamy zjawić się w studiu. Razem z Brandy i Kath wyszłyśmy z budynku, ale zatrzymałam się w pół kroku. Pomyślałam, że jednak zostanę i będę w pobliżu, żeby ta dwójka nie pozabijała się.
-Wiecie... ja chyba zostanę.
-Kombinujesz coś?- zapytała Brandy. Co? Ja miałabym coś kombinować? Nieee...
-Nie. Pomyślałam, że może uda mi się napisać jakąś piosenkę. Wiecie,- zaczęłam im tłumaczyć. Szatyn i drugi szatyn z warkoczykami minęli nas i weszli do środka.- Pogrzebałabym w starych tekstach i może coś by się skleiło.
Uśmiechnęłam się do nich słodko. Zazwyczaj działa, chociaż tylko na nie. Praktycznie tylko Aaliyah wie, kiedy kłamię. I oczywiście Harry. Chociaż nawet ją czasami łatwo jest okłamać. A najlepszym przykładem jest sytuacja z jej byłym. Cały czas mówił, że ją kocha i wraca późno z pracy, bo szef mu każe, a tak naprawdę pieprzył się z blondwłosą sekretarką i dziewczyną swojego najlepszego kumpla. Potem była depresja, załamanie nerwowe, czy jak kto woli. I musiałyśmy ją z tego wyciągnąć, więc napisałyśmy piosenkę o tym, że nie potrzebujemy facetów. Było przy tym dużo zabawy i Aaliyah się trochę rozerwała.
-Dobra... Jak chcesz, ale ja po ciebie nie będę przyjeżdżać.- ostrzegła mnie Kath. Poczekałam aż odjadą i wróciłam do studia. Powiesiłam swoją czarną, skórzaną kurtkę z ćwiekami na ramionach na wieszaku, a torebkę rzuciłam na szafkę.
Na kanapie siedział wysoki szatyn z irokezem, ale nie takim klasycznym, i makijażem, który podkreślał jego brązowe oczy. Pisał coś w swoim telefonie, więc nie było szans, żeby mnie zauważył i z radia leciała muzyka, więc pewnie nie usłyszał moich szpilek. Usiadłam na fotelu pod oknem uprzednio wyjmując kilka nieskończonych piosenek z naszego pudła. Rozłożyłam je na stoliku z ciemnego drewna i wzięłam długopis z kubka. Postanowiłam pogrzebać w Say my name, ale przez dłuższy czas mi nie wychodziło. Ze zdenerwowania rzuciłam długopisem w ścianę. Spadł na podłogę w częściach.
-Po co się tak denerwować?- usłyszałam melodyjny głos, dochodzący z kanapy.
-Ugh... Długo by tłumaczyć. Jestem Chanel...
-Tak, wiem. Znam zespół.- przerwał mi. Wstał z kanapy i podszedł do mnie. Wyciągnął w moją stonę swoją dłoń, którą przyjaźnie uścisnęłam.- Bill Kaulitz. Nie wiem czy kojarzysz.
-Coś mi świta.- uśmiechnęłam się. Usiadł na fotelu obok i wziął do ręki kilka kartek ze stolika. 
 Tak naprawdę to kojarzę go tylko przez podboje jego brata. To Bill był ten normalny, a ten drugi to... ten drugi. Zawsze większy rozgłos miał jego brat, a z tego co opowiadała mi Kath, Bill jest sam. 
 -Świetne teksty...- mruknął oglądają jeden z tekstów Aaliyah. 
 -Bo nie moje.- wzruszyłam ramionami i zerknęłam przez jego ramię na kartkę. Czytał Little Me. W drugiej ręce trzymał moje, skończone od jakiegoś miesiąca, They just don't know you. Jestem zadowolona z tej piosenki, bo wiem, że jest naprawdę dobra. W końcu napisałam coś dobrego od początku naszej kariery. 
 -Zabawne...- odłożył kartki na ich miejsce i rozsiadł się w swoim fotelu. Z gabinetu Josta było słychać bardzo głośne krzyki Aaliyah, jego i jakiegoś kolesia- prawdopodobnie drugiego Kaulitza.
- Może pójdziemy gdzieś indziej? Przez nich nie da się tutaj normalnie rozmawiać. 
 -Jasne.- przystałam na jego propozycję. Może być ciekawie. Koleś ma w sobie coś co do niego ciągnie i chce się go bardziej poznać. Wstaliśmy i oboje poszliśmy po nasze kurtki do wieszaka. 
 -Masz niezły gust.- rzucił Bill próbując nie roześmiać się. Taa... zabawne. Na wieszaku wisiały dwie takie same kurtki. Jak to możliwe? Z tym pytaniem do Kaulitza. 
 -Twój gust też jest niczego sobie...- oboje wybuchnęliśmy głośnym śmiechem.
- Co teraz? 
 -Nie wie... Mam!- krzyknął i zabrał jedną z kurtek. 
Nie mam pojęcia jak udało mu się ją rozpoznać, ale musi dobrze znać swoje ciuchy. Zabrałam drugą, która prawdopodobnie była moja, oraz torebkę i ramię w ramię wyszliśmy ze studia, zostawiając tą trójkę samych w środku, w jednym gabinecie. To nie może dobrze się skończyć. Bill zaprowadził mnie pod czerwone Audi A1 ignorując krzyki i piski fanek zebranych pod studiem, po czym otworzył drzwi od strony pasażera. Wsiadłam i odwzajemniłam jego uśmiech. Zatrzasną drzwi, obszedł auto, po czym wsiadł z drugiej strony.Po krótkiej chwili jechaliśmy zatłoczonymi ulicami Hamburga. Z samochodowego odtwarzacza leciały piosenki Green Day, a Kaulitz był skupiony na prowadzeniu auta i nuceniu American Idiot pod nosem. Cisza, która panowała pomiędzy nami była chwilowa, bo właśnie ustaliśmy na czerwonym świetle na jednym ze skrzyżowań. Po budynkach tu stojących domyśliłam się, że wjeżdżamy do centrum miasta.
-Mieszkasz na stałe w Hamburgu?- rzuciłam pierwsze pytanie, które przyszyło do mojej głowy.
-Jeżeli nie jesteśmy w trasie to tak. I uprzedzając kolejne twoje pytanie: nie, nie mieszkam sam.
-A z kim? Masz żonę czy psa?
-Brata.
Oboje zaśmialiśmy się i w tym samym momencie zapaliło się zielone światło. Bill ruszył z piskiem opon. Myślę, że będzie mi się z nim świetnie rozmawiało i na pewno szybko się dogadamy.
-Gdzie jedziemy?- ciekawość dała mi się we znaki.
-Do Golden Rose. Taki mały klub na obrzeżach centrum.
Ustaliśmy na niewielkim parkingu przed klubem. Nad drzwiami budynku zawieszone były litery, układające się w nazwę klubu. Wyszliśmy z auta i ruszyliśmy ku wejściu do środka. Od razu po wejściu czuć było zapach alkoholu pomieszany z zapachem potu i różnorakich perfum. Na parkiecie tańczyło sporo osób, znaczna część z nich była już nieźle wstawiona. Usiedliśmy przy barze, a Bill zamówił dla nas jakieś drinki. 

~****~

Po kilku szklankach trunków i rozmowie o naszym życiu, zaryzykowaliśmy wyjście na spacer, ponieważ żadne z nas nie mogło prowadzić. Chcieliśmy uniknąć spotkania z fanami w takim stanie, zaszyliśmy się na jakiejś łące w parku niedaleko tego klubu. Paparazzi też chcieliśmy uniknąć, ale nie wiadomo gdzie te parszywe hieny się zaszyją. Usiedliśmy na pokrytej rosą trawie i rozmawialiśmy przez jakąś godzinę. Przerwałam rozmowę, kiedy zorientowałam się, o której muszę jutro wstać. Przeszłam sporą drogę do hotelu, cudem unikając rozwrzeszczanych fanów stojących pod hotelem. Nawet nie pamiętam jak dostałam się do swojego pokoju i kiedy zasnęłam. 
Obudziłam się przez dźwięk budzika ustawionego w moim telefonie. Wyłączyłam go i usiadłam na łóżku, lecz momentalnie się położyłam przez ból głowy. Sięgnęłam do szuflady w stoliku nocnym, stojącym obok łóżka po tabletkę na ból głowy oraz butelkę wody. Po połknięciu dwóch tabletek i upewnieniu się, że nie kręci mi się w głowie, wstałam z wygodnego łóżka. Spojrzałam na zegar wiszący nad drzwiami. Wskazywał 14 minut po szóstej. Poszłam do łazienki, żeby wziąć odświeżający prysznic, umyć zęby i uczesać się. Po wykonaniu tych czynności wróciłam do pokoju. Ubrałam się, a kiedy zakładałam buty zadzwonił mój telefon. Sięgnęłam po komórkę i na ekranie zobaczyłam imię chłopaka, którego tak długo nie widziałam oraz strasznie się za nim stęskniłam. Bez wahania odebrałam, nie spodziewając się nagłego ataku z jego strony. 
-Cześć, kocha...- zaczęłam, ale chłopak od razu mi przerwał.
-Coś się stało, że szlajasz się po klubach z jakimś facetem?
-Ale o co ci chodzi?- zapiszczałam.- To nie był jakiś facet tylko Bill i to jest mój znajomy.
-To wiele wyjaśnia...- burknął zdenerwowany. 
-A tak w ogóle to skąd o tym wiesz?- spytałam podejrzliwie. 
-Otwórz drzwi.- podeszłam do drewnianej powłoki oddzielającej pokój od korytarza i z niepewnością chwyciłam klamkę. Za drzwiami stał Harry we własnej osobie.

Madlen Angel

Ten oto odcinek napisała przyjaciółka z którą będę prowadzić tego bloga :p
Dziś świętujemy! Urodziny Billa i Tom :p
Życzę im tylko jednego, aby się nie zmieniali :;
Mam też bardzo smutną informację :(
Dnia 25 sierpnia 2001 roku, w katastrofie lotniczej zginęła Baby Girl Aaliyah. Kobieta, która zmieniła muzykę na zawsze...pamiętamy