środa, 2 lipca 2014

1.Ale czemu ja? - Aaliyah







Sprawiasz że chcę wyrzucić mój pejdźer przez okno

Powiedzieć MCI żeby odłączyli telefony

Zerwać kontrakt żebym mogła się ruszyć

Ponieważ jesteś natrętem

Chcę zablokować Twój numer

Niech AOL odłączy mój e-mail

Ponieważ jesteś natrętem.

Wkurzasz co? Wkurzasz kogo? Wkurzasz mnie!

I nie widzisz, że to nie jest fajne.

Destiny's Child

Bug a Boo



**** 11 miesięcy wcześniej ****


1 października 2009, Hamburskie studio fonograficzne


Znów będziemy siedzieć w studiu do późna. Do tego Jost ma dla mnie jakąś ,, Tajemną Sprawę". Mam z nim wiele tajemnic, o których dziewczyny nie mają pojęcia. Oprócz tego, że jest naszym menagerem, jest też moim przyjacielem. Był pierwszym mężczyzną, któremu zaufałam. Ma tylko jedną wadę: często się spóźnia. Miał być w studiu o 19.30, a jest już 20.30. Przyzwyczaiłam się, że nagrywamy bez niego same.
Siedziałam na jednej ze skórzanych, na przeciwko budki do nagrań w której Chanel, nagrywała swoją partię. To ona zawsze wyciąga dźwięki, więc nagrywa pierwsza. Lubie śmiać się z jej min,kiedy to robi i właśnie w tej chwili skręcałam się ze śmiechu. Z resztą nie tylko ja, ale i Brandy, i Kathy. Spojrzałam na zeszyt w którym pisałam nową piosenkę, znaczy próbowałam napisać. Producenci chcą, aby na płycie znalazły się trzy piosenki o miłości. Jak na razie mamy dwie. Na co komu piosenki właśnie o tym? Przecież każdy o tym pisze. Gdyby nie ta jedna pieprzona piosenka, album byłby już gotowy. Walnęłam zeszytem o kanapę i gdy Chan skończyła, weszłam ja.
Uwielbiam być w studiu i nagrywać, właśnie wtedy czuję, że zostałam do tego stworzona. Brandy włączyła muzykę i zaczęłam śpiewać:

2.I'm there at your side
I'm part of all the things you are
But you've got a part of someone else
You've got to find your shining star
And where are you now, now that I need you?
Tears on my pillow wherever you go
I'll cry me a river that leads to your ocean
You never see me fall apart


In the words of a broken heart
It's just emotion that's taken me over
Caught up in sorrow, lost in my soul
But if you don't come back
Come home to me, darling
Dont you know there's nobody left in this world
to hold me tight
Nobody left in this world to kiss goodnight
Goodnight, goodnight






Napisałam tę piosenkę trzy lata temu, gdy przyłapałam chłopaka z którym wtedy chodziłam, jak całował się z jakąś dziewczyną. W tamtej chwili poczułam się jak wywłoka i chciałam zniszczyć wszystko co jest z nim związane. Było to bardzo przykre doświadczenie, ale przynajmniej mam o czym, teraz śpiewać.
Wyszłam do pokoju i tak jak się spodziewałam, moje przyjaciółki skręcały się ze śmiechu. Wytknęłam im język i Brandy przez śmiech, próbowałam zmontować piosenkę.
Co ja bym bez nich zrobiła?
To one podnoszą mnie na duchu i pocieszają, jeśli coś się nie uda.Kocham je za to, choć czasami mam ochotę, je zabić.
Po piętnastu minutach, piosenka była gotowa i Kath ją puściła.
- Ale my drzemy ryje - skomentowała Chanel. Każda z nas zaczęła się śmiać, ale to prawda. Bo bynajmniej ja, staram się śpiewać jak najgłośniej. Może mam delikatny i lekki głos, ale staram się go eksponować. Nawet w balladach, taki jak ta.
Kath złapała mnie za biodra i zaczęła nimi kołysać w rytm muzyki. Uśmiechnęłam się do niej, złapałam ja za rękę i obróciłam kilka razy. Zakręciło jej się w głowie i przewróciła się, przez oparcie fotela. Wskoczyłam na nią i zaczęłam ją łaskotać. Nagle poczułam, czyjeś palce w swoich żebrach, gwałtownie podskoczyłam i   spojrzałam na osobę, która to zrobiła: Brandy.. Pokazałam jej język, a potem pchnęłam na plecy i zaczęłam szczypać. To samo zrobiła Kathy z Chanel. Nagle każda z nas, przechyliła się w prawą stronę i kanapa przewróciła się razem z nami. Piosenka się skończyła, a my wybuchłyśmy, głośnym śmiechem. Wstałam pierwsza i wzięłam poduszkę. Zaczęłam okładać nią Brandy, jednak każda z dziewczyn zdążyła wziąć jedną  i mnie zaatakowały. Biegałyśmy jak głupie po całym studiu śmiejąc się i krzycząc.
Każda z nich, uwzięła się na mnie i przy wejściu, otoczyły. Chciały uderzyć we mnie poduszkami, lecz szybko się schyliłam, a nimi oberwał David, który pojawił się jakby z pod ziemi. Wszystkie zaczęłyśmy się jeszcze głośniej śmiać.

- Należało ci się! - wstałam i walnęłam go w ramię. Zobaczyłam, że na korytarzu stoi ktoś, ubrany w czarną bluzę i okulary. Spojrzałam na Josta, a ten pokiwał głową, na znak, że wszystko w porządku.

- Dobra należało mi się, a teraz zmykać do hotelu spać. Samochód stoi na zewnątrz

- Ale jeszcze...
- Nie musicie jej nagrywać. Gadałem z producentami i wszystko jest okey - wszystkie go przytuliłyśmy i zaczęłyśmy się zbierać. Oczywiście najpierw, posprzątałyśmy po naszej zabawie i chciałyśmy wyjść, lecz David mnie zatrzymał. Tłumacząc, że ma do mnie jakąś ważną sprawę Dziewczyny zaczęły się podśmiewać, a ja ze spuszczoną głową, usiadłam na kanapie.One wyszły, a ja musiałam czekać na naszego menagera, bo wyszedł po coś na korytarz. Podeszłam do okna i zapukałam w nie. O dziwo, Katharina mnie zobaczyła i pomachała. Brendy zrobiła to samo, lecz pokazała dwa kciuki do góry. Uczyniłam  to samo, nadal nie wiedząc, o co jej chodzi. Usiadłam z powrotem na moim miejscu i zaczęłam rozmyślać, o co mu chodzi i po co mu ten chłopak. W końcu przez telefon mówił, że chce porozmawiać ze mną. Tylko ze mną, a nie jakimś kolesiem. Kto to może w ogóle być? Może nowy tancerz, albo dźwiękowiec? No ale po cholerę on go tu przyprowadzał? Miała to być rozmowa, po między nim a mną.
Nagle usłyszałam jak otwierają się drzwi. Wyciągnęłam telefon i zaczęłam udawać, że przeglądam strony internetowe z ciuchami. Próbowałam być spokojna, lecz w środku, aż się gotowałam. Chciałam wstać, krzyknąć, kim jest ten chłopak i po co go tu przyprowadził?
Myliłam się, był to wysoki mężczyzna, nie chłopak. Miał szerokie, czarne spodnie, bluzę i okulary, tego samego koloru oraz warkoczyki. Na jego lewym policzku, widniała mała blizna, obok której, znajdował się pieprzyk, który dodawał mu urody. Zaczerwieniłam się, gdy go zobaczyłam. Zazwyczaj jestem nieśmiała w kontaktach z mężczyznami.
Założyłam nogę na nogę, a on usiadł obok mnie, rozkraczając się i uśmiechają. Zignorowałam go i zaczęłam przyglądać się Davidovi, który trzymał w ręce, trzy kolorowe magazyny. Rozłożył je przed nami na niewysokim mahoniowym stole od kawy. Spojrzałam na okładki i zamurowało mnie. Na wszystkich okładkach, byłam ja i Tom Kaulitz... Spojrzałam na osobę obok mnie, która zdejmowałam okulary... to był on. Zadufany w sobie, nieliczący się z uczuciami innych, dziwkarz: gitarzysta Tokio Hotel - Tom Kaulitz.
Złapałam się za głowę i zaczęłam przeglądać pierwszą gazetę: Bild
,, Diabelska miłość. Co z tego wyniknie?''
Z tego co wyczytałam z tego artykułu to,że jestem z Kaulitzem od trzech miesięcy.
Zaśmiałam się i wzięłam koleją gazetę: Dein Spiegel
Z zawartości wynikało to samo, tylko tu dodano, że to właśnie on dał mi, pieniądze na usunięcie dziecka. Spojrzałam na Josta, a on pokręcił tylko głową i podsunął mi następny kolorowy magazyn: Bravo Girl
Otworzyłam na stronie drugiej i moim oczom ukazał sie ogromny nagłówek, napisany wielkimi literami:' ,, Aaliyah i Tom - czy to miłość? Czy kolejna zabawka gitarzysty''. Parsknęłam śmiechem i rzuciłam gazetę na blat. Artykuł miał trzy strony. Nie chciałam ich czytać, bo i tak wiedziałam, że wszystko to nieprawda.
- Zanim coś powiecie, dajcie mi to wytłumaczyć - powiedział Jost, zmieniając ton głosu na bardziej przyjemniejszy. Spojrzałam na Toma, a on na mnie. Strasznie zdziwiła mnie ta sytuacja - No więc, to co widzicie, jest to moja zasługa. To ja zmontowałem te zdjęcia i wysłałem prasie i telewizji. Te trzy gazety, to tylko małą próbka tego, co dzieje się na prawdę...
- Po co to zrobiłeś! - krzyknęłam ze złością w głosie i rozkojarzeniem
- Daj mi skończyć - próbował uspokoić mnie gestem ręki. Przewróciłam teatralnie oczami i dalej go słuchałam - Mam wobec was pewien plan. Będziecie udawać, że jesteście razem przez pewien okres czasu. Przez ten czas, zawsze będziecie razem, na wszystkich galach, imprezach i tym podobnych...
- Jaki masz w tym cel? - zapytał gitarzysta, który w ogóle nie był tym przejęty. Był taki spokojny, jakby dla niego była to codzienność.
- Pytasz się o cel... czy to nie oczywiste, że większy rozgłos, pieniądze i więcej fanów Tokio Hotel, jak i The Crush...
- Nie zgadzam się! - wstałam i podeszłam do okna. Zobaczyłam wiele fanów przed studiem, którzy krzyczeli moje imię. Jak oni mogą być tacy naiwni? Uwielbiam to, ale dla ich rozrywki, muszę udawać, że jestem z takim kimś, jak Kaulitz?
- Aaliyah, musisz. Wszystko jest już uzgodnione, a tak w ogóle pamiętaj, że to dzięki mnie podpisałaś kontrakt, który w każdej chwili może się skończyć - spojrzałam w stronę mojego menagera, który trzymał kilkanaście kartek papieru. Zmrużyłam oczy i rozpoznałam w nim moja umowę z wytwórnią Universal Music Germany - Jeśli się nie zgodzisz to wylecisz - uśmiechnął się i złapał za dwa końce mojego kontraktu.

- To jest szantaż!

- To jest Kochanie, warunek umowy, a nie jakiś szantaż - szepnął mi do ucha Tom, który pojawił się jakby z pod ziemi, obok mnie. Odepchnęłam go, lecz złapał za moje biodra. Spojrzałam na Josta, który zmierzał do wyjścia. Kiwnął mi i wyszedł - Też nie jestem z tego zadowolony, ale zrobię to dla zespołu. Ty tez powinnaś.

- Wiedziałeś o tym wcześniej?

- Tak, dowiedziałem się, kiedy byłem dwa miesiące temu w trasie, to jak? - przejechał po moim ramieniu palcami i zaczął całować moją szyję...

- Zgadzam się, ale ty nie masz się do mnie zbliżać - odepchnęłam go i chciałam wyjść z pomieszczenia, lecz złapał mnie za nadgarstek i zwrócił z powrotem w swoją stronę

- To będzie trudne, bo jedziemy razem w trasę - zrobiłam zdziwioną minę i wyrwałam sie z jego uścisku - Co zdziwiona? Jutro wam o tym powiedzą producenci - znów zmierzyłam do wyjścia, lecz tym razem zatrzymał mnie jego głos - Lepiej, zacznij ubierać krótkie spódniczki i bądź milsza dla mnie, Aniołku - nie wytrzymałam. Podeszłam do niego i spoliczkowałam go. Zaśmiał się i popchnął mnie na jedną ze ścian - Uważaj co robisz, bo może ci się oberwać w twoją piękną buźkę - klepnął mnie w tyłek. Ten koleś pozwala sobie za dużo. Kopnęłam go kolanem w brzucho i odepchnęłam.

- Jesteś śmieciem Kaulitz, nienawidzę cię - wyszłam z pokoju nagrań, słysząc jak krzyczy: Pokochasz mnie!. Chyba w jego snach. Nie wiedziałam, że gazety piszą kiedyś prawdę. Jeśli chodzi o Toma, opisały w stu procentach jego charakter. Jest arogancki, wszystkowiedzący palant. Znam go może od piętnastu minut, a już nie mogę z nim wytrzymać. Co będzie w trasie? Mam z nim wytrzymać dwa miesiące, dzień w dzień. Prędzej go zabiję, niż to zrobię, albo wywiozą mnie do czubków.
W ogóle jak Jost mógł to zrobić? Straciłam do niego szacunek i zaufanie. Groził mi, że wylecę z wytwórni. Jak on mógł to zrobić? Zawsze mi pomagał, to on we mnie wierzył, pomagał...a teraz? Pieniądze przejęły nad nim władze.
Czułam jak po policzkach leciały mi łzy. Rozryczałam się jak dziecko. Wyszłam tylnym wyjściem i pojechałam moim czarnym Audi R8 do hotelu. Po drodze włączyłam radio w którym leciało Tokio Hotel - Reden, ze starego albumu. Lubiłam tę piosenkę, lecz w tej chwili nienawidzę wszystkiego co związane jest z Kaulitzem. Przełączyłam na inną stację radiową. Mówili tam o mnie i o nim. Walnęłam rękoma o kierownicę i znów przełączyłam stację. W głośnikach usłyszałam piosenkę starego zespołu: Destiny's Child - Survivior. Uwielbiam tę piosenkę, ponieważ jest o przetrwaniu. Pod głosiłam ją na maksa. Kiedy piosenka się skończyła, byłam już pod hotele. Otarłam łzy, które przez całą drogę powrotną towarzyszyły mi i weszłam do środka. Na szczęście nikt nie wie, gdzie się zatrzymaliśmy. Weszłam do środka i odebrałam klucze. Pokój numer 609. Udałam się do windy i wybrałam poddasze. Każdy już spał, bo było bardzo cicho. Spojrzałam na zegar na korytarzu, 23.30. Westchnęłam i weszłam do pokoju.
Jak zawsze pomieszczenia w których śpimy są nudne i be wyrazu. Kolory ścian są białe, a podłoga z ciemnego drewna. Po bokach stało kilka szafek. Na środku duże łóżko z wieloma czarnymi poduszkami. Ściągnęłam bluzkę i rzuciłam ją na podłogę. To samo zrobiłam ze spodniami. Chciałam wejść pod satynową kołdrę i zasnąć, lecz ktoś zapukał do drzwi. Przeklnęłam pod nosem i ubrałam szlafrok. Otworzyłam i moim oczom ukazała się młoda recepcjonistka, która podała mi karteczkę. Podziękowałam i weszłam do łózka. Przeczytałam ją:
,, Jutro o 7.00 w studiu''
Czyli tak jak zawsze, super. Zgasiłam wszystkie światła i poszłam spać.



WikkiNikki
Proszę o komentarze do tego i do starego opowiadania :p Mam nadzieję, że spodobała wam się Aaliyah
Pozdrawiam.


.