piątek, 1 stycznia 2016

10. Wszystkie tanie sceny miłosne, rozgrywają się w hotelowych pokojach - Aaliyah




Jest taki arogancki i dumny 
Ale ona to pokocha, ja wiem.
Mam dość wołania, czas zabić na alarm!
Bo nigdy nie widziałeś takiego ognia jaki wzniecę
- Ring The Alarm



Zawsze po alkoholu mam głupie sny. Dziś śniło mi się, że jestem Bellą w Pięknej i Bestii, Disneya. Wszystko było identyczne, oprócz sukni balowej. Prawdziwa Bella miała ją w kolorze żółtym, ja w kolorze fiołków.
Otworzyłam oczy i przeciągnęłam się. Nagle poczułam coś bardzo znajomego.Ten zapach... mój ulubiony męski zapach, Calvin Klein Eternity. Tak bardzo go lubię, ze wypsikałam sobie wszystkie rzeczy z mojej szafy właśnie tym perfumem.
Potarłam twarz rękoma i usiadłam na łóżku. Wzięłam telefon z szafki nocnej i udałam się do łazienki. To Chanel nauczyła mnie, aby zawsze brać ze sobą telefon. Nie ważne gdzie, zawsze muszę go mieć przy sobie.
Głęboko odetchnęłam i udałam się do łazienki. Położyłam urządzenie na umywalce, następnie przekręciłam kurek od zimnej wody i przemyłam  twarz. Cały wczorajszy tusz spłynął po moich polikach.Spojrzałam w lustro i uśmiechnęłam się. Wyglądałam jak Beyonce z teledysku do Why don't you love me?  Tylko ja w tej chwili nie płaczę za facetem, który mnie zostawił. Po prostu mam kaca.
Znów polałam na twarz wodę. Wytarłam się w biały ręcznik... biały. Teraz już nie, gdyż w niektórych miejscach został okropny, czarny ślad od kosmetyków. Chyba za dużo ich używam.
Wróciłam do pokoju i coś mnie zamurowało. Na moim łóżku, na którym przed chwilą jeszcze spałam, ktoś leżał. Zakryty białą pościelą, aż po sam czubek nosa.
Spojrzałam na siebie... mam jedynie bieliznę.
Zaczęłam się  w pośpiechu ubierać. Gdy miałam wychodzić, coś mnie zatrzymało.
Kim jest  osoba, która spała ze mną w łóżku?
Odwróciłam się i po cichutku podeszłam. Złapałam za kant pościeli i pociągnęłam za nią. Odkryłam jedynie jego plecy, ustałam na palcach i wychyliłam głowę do przodu, ale zobaczyłam tylko czarne włosy. Chciałam wychylić się jeszcze bardziej, jednak straciłam równowagę i upadłam na chłopaka. Sturlałam się na łóżko, a on przywitał mnie nieprzytomnym spojrzeniem.

- Dzień dobry, Aaliyah. Bardzo miła pobudka, wiesz? - zaśmiał się i usiadł na łóżku. Potarł rękoma twarz, a następnie włosy

- Przepraszam, po prostu nie wiedziałam kim jesteś i chciałam to sprawdzić, ale no.. wyszło jak wyszło - poczerwieniałam. Czułam jakby oba policzki paliły się. Wydaje mi się, że takiego buraka jeszcze w życiu nie puściłam - Po prostu nic ze wczoraj nie pamiętam - zerwałam się na równe nogi i wybiegłam z pokoju, krzycząc ''To na razie''.
Nie  byłam w swoim hotelu, więc zamówiłam taksówkę.  Czekałam na nią jakieś 10 minut. Pogoda była okropna. Cały czas pada. Szkoda, że to deszcz, a nie śnieg. Mam nadzieję, że spadnie w tym roku.
 Kierowcy kazałam jechać do studia. Miałam tam być już 30 minut temu, Jost znów mnie zabije. Jednak teraz to mój najmniejszy problem.
Kompletnie nic nie pamiętam ze wczoraj. Czy to możliwe, abym aż tak się napiła? Do tego wszystkiego, najprawdopodobniej spędziłam noc z nim... nie daruje sobie tego, jeśli to prawda. Jak mogłam być tak głupia?
Zapłaciłam taksówkarzowi i weszłam do studia. Teraz to dopiero będzie rozmowa z Davidem aka Diabłem w ludzkiej skórze.
Weszłam do pokoju nagrań. Zobaczyłam, że wszystkie dziewczyny są już w budce do nagrań. Gdy niechcący trzasnęłam drzwiami, mój menager od razu się odwrócił i zmierzył mnie wzrokiem. Wyłączył nagrywanie i podszedł do mnie

- Witamy Śpiącą Królewnę. Czy tak trudno ci wstać o 10, aby wyrobić się na 11 na nagranie? W ogóle jak ty dziewczyno wyglądasz? Co się z tobą dzieje? - spojrzałam mu w oczy, a potem na swoje ubranie... miał racje. Miałam podarte rajstopy, sukienka ledwo przykrywała mi tyłek, skórzana kurtka była podarta, miałam mokre włosy. Zdjęłam nakrycie i rzuciłam je na kanapę. Bez słowa dołączyłam do reszty dziewczyn. Jost tylko machnął ręka i włączył muzykę.
Po sesji nagraniowej wróciłyśmy do hotelu, a ja bez słowa udałam się do swojego pokoju

NASTĘPNEGO DNIA

Nazajutrz obudziło mnie walenie do drzwi. Chciałam je zignorować, jednak było tak głośne, że nie dało się. Niechętnie wstałam, ubrałam szlafrok i otworzyła drzwi. Zobaczyłam w nich Toma i Davida. Weszli do środka i Tom podał mi magazyn. Wywróciłam oczyma i spojrzałam na okładkę. Było tam moje zdjęcie... właściwie to moje i Youriego z przedwczoraj. Obejmowaliśmy się i wchodziliśmy do hotelu w którym się zatrzymał. Nagłówek dobił mnie już do końca - '' Przyłapana na Zdradzie''. Rzuciłam gazetą o podłogę i opadłam bezwładnie na łóżko...

WikkiNikki
 Postanowiłam, że rozdziały będą krótsze, ale dodawane częściej
Jak wam mija nowy rok? :)

poniedziałek, 20 lipca 2015

9. Każdy powinien otrzymać wsparcie, a on właśnie w tej chwili go potrzebował.- Chanel

Możesz związać mnie w łańcuchy
Możesz wyrzucić klucz
Ale tam nie ma ukrytych drzwi
Nie mam zamiaru odejść
Jesteś  prawdą, której nie umiem wyjaśnić
Jesteś jedyną, którą zauważam
Jak dla mnie to nie jest złudzenie
~One Direction-Illusion
Nie było chwili, w której nie myślałam o dziwnym zachowaniu Billa. A no tak, przecież wy nic nie wiecie. To było tak...
Dziewczyny jak zaczarowane wpatrywały się w pierścionek na moim palcu. Kiedy tak coraz bardziej go wychwalały, ja zaczynałam nabierać wątpliwości co do tego, czy dobrze zrobiłam przyjmując ten pierścionek. Nie, nie chodziło o to, czy dobrze zrobiłam przyjmując oświadczyny Harry'ego. Po prostu... Lubię błyskotki, chyba jak każda kobieta, dziewczyna, ale nie przepadam za noszeniem tak wyrafinowanych kamieni na moim... ciele. Co prawda, przypominają one o cudnym kolorze oczu chłopaka, ale to nadal nie jest powód, by kupować mi biżuterię ze szmaragdami. Ale, jak to się mówi, kto bogatemu zabroni?
-Dobra, dosyć tego dobrego. Musimy już jechać.- zabrałam dłoń sprzed oczu dziewczyn i schowałam je do kieszeni moich ulubionych czarnych spodni z dziurami na kolanach. Wstałam z kanapy, a dziewczyny zaraz po mnie. Kątem oka zerknęłam na Billa. Stał i z dziwnymi emocjami wymalowanymi na twarzy przyglądał się nam. Nie mogłam ukryć, że interesowało mnie to, co siedzi w tej jego czarnej, rozczochranej łepetynie. Mogłam wywnioskować tylko jedno- w dobrym humorze na pewno nie był. Ale nie wiedziałam dlaczego, powody mogły być trzy- albo przez kaca, albo przez nowiny ode mnie, albo przez jakąś swoją sprawę. Ale wiem, że na pewno coś go męczyło i to 'coś' zbyt ciekawe na pewno nie było.
Bill ruszył pierwszy do wyjścia. Spuszczona głowa, dłonie w kieszeniach, szurające buty. Po prostu czarny, kudłaty kłębek smutku. Tak właśnie wyglądał Kaulitz- jak czarny, kudłaty kłębek smutku. Podeszłam do niego i położyłam dłoń na jego ramieniu.
-Bill... wszystko w porządku?- spytałam cicho, jakby nie pewna swoich słów. Nie wiedziałam co powiedzieć. Spytałam, bo tak wypada. Ale przecież widać, że coś mu na sercu leży. Że potrzebuje wsparcia. A ja chciałam go wesprzeć.  Bo przecież każdy powinien otrzymać wsparcie, a on właśnie w tej chwili go potrzebował.
-Nie... Tak... Sam nie wiem. Zresztą, nie musisz się tym przejmować, Chanlie.- strzepnął moją dłoń ze swojego ramienia i poszedł. Tak po prostu poszedł. I tyle go widziałam dzisiejszego dnia.
Jego zachowanie na prawdę było dla mnie dziwne. Chciałam tylko pomóc, wesprzeć, zrobić coś, żeby go rozchmurzyć. Bo takiego Billa lubię- wesołego, uśmiechniętego, pełnego pozytywnej energii i te jego na swój sposób zabawne żarty. To jest ten Bill, mój Bill. Chyba mogę tak powiedzieć? W końcu na niego też mogę liczyć i chyba w iluś tam procentach jest mój.
-Chan, wszystko w porządku? Jesteś jakaś nieswoja.- moje rozmyślania przerwał głos Harry'ego. Po męczącym dniu dla nas obojga (Styles biegał, był na siłowni i robił cholerka wie co, ja spędziłam pół dnia w studiu) odpoczywaliśmy, leżąc na kanapie i oglądając Kill Billa. Akurat dziwnym trafem nic innego nie było w telewizji.
-Tak, po prostu się zamyśliłam, wybacz.- oparłam głowę o jego ramię i swój wzrok zawiesiłam na ekranie telewizora. Czarna Mamba właśnie przyjechała do domu, gdzie Bill i ich córka bawią się w strzelaninę. To zawsze był dla mnie wzruszający moment. W końcu Czarna Mamba widzi pierwszy raz swoją córkę.
-To chyba nic poważnego, hm?
-Nie, nie.- ramię narzeczonego oplotło mnie w pasie. Cieszę się, że przyjechał, mimo że nie będziemy spędzać dużo czasu razem. No cóż, przy naszej pracy to normalne. My niedługo zaczynamy promocję nowej płyty, co równa się z wywiadami, trasą, a Harry z chłopakami postanowili spróbować wrócić na stare śmieci. Więc na pewno nie będziemy ze sobą non-stop.
-Rozmawiałem dziś z Louisem...- zaczął, ale nie dałam mu skończyć. Zrobiło mi się niedobrze i pobiegłam do łazienki. Oczywiście Harry dotarł tam za mną i przytrzymał mi włosy, kiedy ja zwracałam zawartość żołądka do toalety. Kompletnie nie wiedziałam co to ma oznaczać- problemy ze zdrowiem czy po prostu to, co dziś zjadłam nie było zbyt świeże. Wiadomo, że stres związany z pracą także robi swoje. Nigdy wcześniej nic takiego mi się nie przytrafiło, więc ten pierwszy raz postanowiłam zignorować. Wstałam, oczywiście podtrzymywana przez Harry'ego, i opłukałam usta wodą.
-Matko, Chan, wszystko w porządku?- przeczesał palcami moje włosy.
-Tak, to nic takiego. Pewnie przez ten cały stres. Nic mi nie będzie.- uśmiechnęłam się do niego. On tylko niepewnie odwzajemnił mój gest i wróciliśmy do salonu, a dzisiejszą sytuację postanowiliśmy puścić w zapomnienie. Oczywiście minęła nas końcówka filmu, z czego Harry najwidoczniej był zadowolony. Nie rozumiem go, jak można nie lubić Kill Billa? Przecież to najlepszy film od Tarantino, a Uma Thurman tak świetnie grała... I jeszcze ta ilość krwi i zmiana obrazy na czarno-biały przy najbardziej krwawych momentach... Ach... po prostu cudo. Możliwe, że nie każda dziewczyna lubi krwawe filmy. Ja akurat należę do tych, które za takimi filmami nie przepadają, ale ten jest wyjątkiem.
-Mówiłeś, że rozmawiałeś dziś z Lou...
-Tak, tak... Mówił, że dzwonił do niego Cowell z wiadomością od Liama. Wiesz, on najbardziej się od nas odciął. Hajtneli się z Sophią, oczekują pierworodnego... Ale mimo to Payne i tak się zgodził.
****
Tej nocy nie spałam zbyt dobrze. A to było mi zbyt ciepło, a to poduszka była za nisko, a to przydługie włosy Harry'ego łaskotały mnie w policzek albo jego ramię zbyt mocno mnie obejmowało. Dlatego otworzyłam okno, położyłam pod głowę kolejną poduszkę, najdelikatniej jak potrafiłam odgarnęłam włosy Stylesa z mojego policzka i jego czoła, a z jego ramieniem nie potrafiłam nic zrobić. Dlatego poddałam się i usnęłam, ale tylko na godzinę. Kiedy się obudziłam, zegarek wskazywał wpół do szóstej. Wtedy już wiedziałam, że nie zdołam zasnąć. Wyplątałam się z uścisku Harry'ego i poszłam do niedużej kuchni. Kiedy w ekspresie parzyła się kawa, ja założyłam sweter wiszący na oparciu krzesła i wyszłam na balkon. Nie było to zbyt mądre z mojej strony, bo po pięciu minutach trzęsłam się z zimna. Mimo odpowiednio grubego materiału legginsów na nogach, to one najbardziej zmarzły. Usłyszałam dźwięk ekspresu, który oznajmił, że kawa jest już gotowa i wróciłam do środka. Wlałam kawę do kubka, do niej dolałam odpowiednią ilość mleka i cukru, po czym usiadłam z podkulonymi nogami na kanapie, obejmując dłońmi kubek z kawą.
-Chan, czemu nie śpisz?- obok mnie usiadł Harry. Dopiero wstał, było to po nim widać- jego włosy odstawały na różne strony świata i nawet nie pofatygował się, żeby założyć koszulkę.
-Nie mogę spać.
-I już z samego rana pijesz cukier z kawą i mlekiem?
-Oj tam... Jak chcesz kawy, jest jeszcze w ekspresie.- kiwnęłam głową w kierunku kuchni. Tak, tak... Cukier z kawą i mlekiem. A dlaczego? Bo nie lubię zwykłej czarnej kawy, a sypię do niej trochę więcej cukru niż on do herbaty.
-Ładnie ci w tym kolorze.- powiedział z rozbawieniem zanim wyszedł do kuchni. Uśmiechnęłam się pod nosem, popijając kawę.
Madlen Angel
Ach... Ten rozdział zdaje mi się, że jest krótszy. No i oczywiście nie wyszedł tak jak powinien... Ale cóż, nie będę się użalała, mam tylko nadzieję, że następny będzie lepszy.
Do następnego :)

czwartek, 16 lipca 2015

8. Jestem niezależna, bo ktoś mnie tego nauczył - Aaliyah




Powiedz, jak się z tym czujesz?

Kim chciałabym być jeśli chciałabym naprawdę żyć

Ciężko pracowałam i poświęcałam się by mieć to co mam

Panie, nie jest łatwo być niezależną

Pytanie: Jak podoba Ci się ta nauka, którą przedstawiłam?
Chwalisz się kasą, którą Ci dał na pokaz
Jeśli chcesz się chwalić musisz być pewna, że to 


Twoje pieniądze z którymi się obnosisz.

Nie polegaj na nikim innym by dostać to co chcesz

Destiny's Child - Independent women part I




Weszłam tylnym wejściem. Nie chcę robić niepotrzebnego szumu. Zazwyczaj obok głównego wejścia, jest pełno hien. 
Przecisnęłam się przez obskurny schowek, który był pełen pajęczyn. Nienawidzę zwierząt, które je tworzą. Ogólnie nie lubię insektów. 
Nagle zakręciło mi się w głowie i wpadłam na jedną z szafek z alkoholem i jedzeniem. Na szczęście nic się nie stłukło, jednak upadłam na podłogę. Odgarnęłam włosy za ucho i wstałam. Eh...  nie wypiłam ani kropli, a już się przewróciłam. Brawo ofiaro. 
Chciałam wyjść, jednak coś mnie popchnęło z powrotem na podłogę. Popatrzyłam w górę... Youri? 

- No hej Kochanie, pamiętasz mnie? - wstałam i o trzepałam sukienkę z kurzu. Poprawilam biust oraz potrzepałąm włosy. Spojrzałam na chłopaka. Było bardzo ciemno, jednak bardzo dobrze widziałam jego uśmiech. Kochałam go kiedyś. Jednak Youri, należy do przeszłości o której chcę zapomnieć. Wyciągnął do mnie rękę...

- Pamiętam i to bardzo dobrze. Jednak, po co tu przyszedłeś? - odepchnęłam jego rękę i założyłam ręce na piersi

- Tęskniłem za tobą, Kochanie - prychnęłam i wyszłam z pomieszczenie. Szedł za mną. Czekałam, aż znów zagrodzi mi drogę. Przy drzwiach do klubu, zrobił to. Oparłam się o ścianę i zaśmiałam się. Owszem, był bardzo umięśniony i przystojny. Wiem też, że powinnam się go bać. Większość kobiet, wpada w trans gdy go widzi. Jednak, to już na mnie nie działa. 
Przyciągnęłam go do siebie i spojrzałam mu głęboko w oczy

- Czego tu chcesz? - dotknęłam jego ust opuszkami palców

- Nadal nie zapłaciłaś mi za ecstazy z Dubaju - uśmiechnął się, a ja przewróciłam oczami

- I chcesz mi powiedzieć, że przyjechałeś z Nowego Yorku do Berlina, tylko po 60 euro? - przechyliłam głowę lekko w lewo, a rękę zaczęłam zbliżać do krawędzi  dresów

- Chcę zapłaty, ale nie w postaci pieniędzy.  Chcę dostać ją w naturze - odkarnął moje włosy za ucho i złapał za podbródek.  Przechylił moją głowe w stronę swojej i cmoknął w usta.  Teraz taki grzeczny. Jednak,  gdy kochaliśmy się,  związywał mnie,  szarpał za włosy,  podduszał, przygryzał skóre.  Właśnie za to go kochałam,  za brutalność. 
Poczułam jak telefon w jego kieszeni wibruje. Wyjełam go,  chyba nawet nie poczuł, gdy całował mnie po szyi.  Spojrzałam na ekran... Nike. 
Odepchnęłam go od siebie i rzuciłam w niego telefonem. Nie wiedział co się dzieje, więc wykorzystałam tę chwilę nie uwagi i wbiegłam do klubu.  
Już chciałam mu się oddać,  jednak nie będę kochać się z osobą,  która ma styczność z osobą taką jak Nike. 
Podeszłam do baru i zamówiłam Blood Mary.  Uśmiechnęłam się do kelnera i zaczęłam z nim flirtować. Był odporny na mój urok, nie zdarza się to często.  Po prostu mnie olał. 
Poddałam się i z drinkiem w ręku poszłam do loży w której były dziewczyny 

- Gdzie byłaś?  - zapytała się ciekawska Brabdy

-.Bawiłam się w Spidermena na zapleczu - uśmiechnęłam się do nich i upiłam duży łyk drinka. Chanelaśmiała Kath pokręciła głową. 
Nie powiem im o Yourim.  One go nienawidzą. Tak jakby to on mi dał pierwszy raz narkotyki.  Dwójka młodych ćpunów,  którzy tylko się piepszą. Przez pół roku stoczyam się na samo dno.  Nie wiem co bym zrobiła, gdyby nie dziewczyny. 
Nagle zawibrował mój telefon. Popiłam napój i wyłożyłam urządzenie z kieszeni. 
Którz inny mółby dzwonić jak nie Jost. Wyciszyłam go i położyłam na stolik
Wypiłam drinka bardzo szybko do końca i uśmiechnęłam się do Brandy. Ona wiedziała co to znaczy. Odwzajemniła uśmiech i wstała. Chwyciła mnie za ręke i pobiegłyśmy na parkiet.
Zazwsze gdy tańczę zapoinam o smutkach. Może właśnie dlatego jestem profesjonalną tancerką? W ddomy dziecka, była taka jakby sala do ćwiczeń. Jednak, większość luster była potłuczona. Podłoga była krzywa. Pachniało tam wilgocią. Nie spędzałam tam dużo czasu, a wynajęcie nowoczesnej sali było dla mnie za drogie. 
Nigdy nie zapomnę czasów, gdy nie miałam grosza przy duszy. Jednak teraz los mi się odwdzięczył. W końcu Grammy, własne perfumy, trasy koncertowe, płyty piosenki, teksty, własne linie ubrań.... to coś, co śniło mi sie po nocach, od kąd dostałam pierwszą płyte. Właściwie był to singiel Destyny's Child - No, No, No. Ballada, której powstało wiele remixów. Przysłała mi ją dziewczyna, której w ogóle nie znałam. Jedyne co o niej wiem to, że nazywa się Jade. Może warto się nad nią zastanowić?
Nagle poczułam jak ktoś łapie mnie w pasie i przytula. Spojrzałam na Brandy ęła się i uśmiecjnęła, Co do cholery... Odwróciłam się i moim oczom ukazał się Tom. Znów przyciągnął mnie do siebie i pocałował. Wyrwałam się i chciałam go uderzyc, jednak moja ręka zawisła w powietrzu. Spojrzaałam mu w oczy. Kurde przecież wszyscy się na nas patrzą. Dotknelam delikatnie jego policzka i przytlułam się do niego. Po co te głupie teatrzyki. Spojrzałam się w okół nas. JUz nikt się nie przyglądał co robimy, Pociągnęłam go do łazienki. Oczywiście, że damskiej. Na szczęście nikogo nie było. Wepchnęlam Toma do jednej z kabin, Nastepnie weszłam do niej i zamknełam ją na zamek. Odgarnęłam włosy do tyłu. Spoglądał na mnie takim głodnym wzrokiem, jakby chca mnie zjeść. Uderzyłam go w policzek

- Za co to?! - pomasował ręką miejsce, w które go uderzyłam. Ja tylko się zaśmiałam i popchnęłam go na zamknięty sedes. Usiadł na nim. Znów się zaśmiałam i spoczełam na jego kolanach

- Co tu robisz,kochanie? - znów uśmiechnęłam się jak słodka idiotka, ktorą faceci uwielbiaja

- Po prostu cię tu spotkałem - pocałowałam go w policzek, wstałam i przygniotłam kolanem jego przyrodzenie. Krzyknał i chciał mnie zepchnęć, jednak nie pozwoliłam mu na to

- Kłamiesz, mów prawde bo bardziej zaboli! - krzyknęłam i złapałam za jego warkoczyki, nastepnie pociągnęłam w góre

- Dobra Jost mnie przysłał, wygrałaś! - oddaliłam się od niego. Oparłam o drzwi kabiny i zaczęłam się bawić włosami. Podszedl do mnie i znów chciał mnie pocałować. Pozwoliłam mu na to

 - Skoro David chce sensacji, to będzie ją miał 

- Co kombinujesz? - spytał rozkojarzony 

- Pobawimy się, popijemy, pocałujemym a potem pójdziemy do ciebe na noc



WikkiNikki
No hejka :p
Mam nowy komputer, więc będzie duzo nowych rozdziałów o ile wena na to pozwoli. Przepraszam za tak ługą nieobecnośc :p Ale obiecuje, że to jakoś nadrobie  :)






















środa, 4 lutego 2015

7. Nie ma to jak wsparcie przyjaciółek.- Chanel

Włączam moje radio
I to jest właśnie moje szczęście
Dlaczego ja?
Włączam TV
Ta sama stara piosenka
Dlaczego mnie prześladujesz?
To tak, jakbym tęsknił za twoimi
znakami
To jest wypisane na mojej twarzy?
Dlaczego?
To tak, jakby każdy wiedział
Ponieważ gdziekolwiek pójdę
Cały świat śpiewa dla mnie
~The Vamps- Oh Cecilia

Ten spokój zaczął mnie wkurzać i wyjęłam telefon z torebki. Czekały na mnie dwa smsy- jeden od Harry'ego, a drugi od Billa. Najpierw przeczytałam ten drugi.

Mam nadzieję, że nie przeszkadzam ;) Będziecie jutro w studiu?

Odpisałam mu, że tak i otworzyłam tego pierwszego.

Przeczytałem. Lubię swoje ręce i postaram się nie otwierać niczego ze stolika.

Uśmiechnęłam się i postanowiłam nie odpowiadać. Westchnęłam widząc swoją do połowy pełną szklankę. Upiłam trochę i odstawiłam na stolik.
-Coś ci dzisiaj nie wchodzi...- zauważyła Brandy.
-Po wczoraj mam dość.- odburknęłam. Najlepiej nie ruszałabym się z pokoju, ale... Aaliyah... Nie chciałam zostawiać jej samej po tym co widziałam. Gdyby nie to, powiedziałabym dziewczynom, że źle się czuję i zostałabym z Harrym. Ale oczywiście moje plany pokrzyżowały się kolejny raz. Kath i Aali nie było w loży. Poszły się bawić. Zostałyśmy same z Brandy i naszymi drinkami. Moja towarzyszka piła już trzeciego, a ja nadal tkwię przy pierwszym. Nie miałam dzisiaj ochoty na żaden alkohol. Za dużo wypiłam wczoraj i nie mam humoru.
-O kurwa.- w pewnej chwili wypłynęło z ust Brandy, obserwującej jakąś parę obściskującą się przy naszej loży. Ja rozumiem, że pod wpływem można robić różne rzeczy, bo sama kiedyś byłam w takim stanie.
Dzień przed rozpoczęciem trasy koncertowej poszłyśmy do klubu MaiNow, żeby uczcić wyjazd do Ameryki. Poszłyśmy tylko my- tak jak zawsze. I tak jak zawsze, zajełyśmy naszą stałą lożę. Naszą, bo często tam bywałyśmy- żeby omówić kwestie zespołu albo żeby po prostu porozmawiać. Wtedy alkohol lał się dosłownie litrami. Wódka za wódką, drink za drinkiem. Przerwałyśmy to, kiedy uznałyśmy, że czas pokazać wszystkim w klubie jak powinno się tańczyć. Aaliyah stwierdziła, że nikt w tym klubie tego nie potrafi. Poszłyśmy na ten parkiet i zaczęłyśmy tańczyć. Oczywiście byłyśmy pijane, a ja wypiłam więcej niż one. Zawsze miałam słabą głowę, ale lubiłam pić. Dla mnie parkiet nie wydawał się wystarczający. Potrzebowałam więcej uwagi, więc wpadłam na pewien pomysł. Pociągnęłam Aali za rękę kierując się w stronę baru. Nie wiem jak, ale na niego weszłyśmy i zaczęłyśmy tańczyć. Wiele ludzi miało z nas ubaw, a w szczególności Brandy z Kath. Ale po jednej piosence Aaliyah zachowała odrobinę zdrowego rozsądku i zeszła z baru. Próbowała mnie ściągnąć, ale nie dała rady. Wkurzyła się i zadzwoniła po Josta.
Ten przyjechał i nie był zbyt zadowolony z tego co zobaczył. Mam słabą głowę do alkoholu i z tamtego wieczoru pamiętam tylko to co opowiedziały mi dziewczyny. Podobno przyjechał po nas Harry i nieźle mi się od niego oberwało. Kiedy wsiadłyśmy chłopak przesiadł się do tyłu i poprowadził Jost. Aaliyah wróciła taksówką, bo "nie zniosłaby obecności tego pedała w jednym aucie". Podczas wykładu prawionego przez Harry'ego, usnęłam z głową na jego ramieniu. Zaśmiałam się pod nosem i spojrzałam w kierunku, w którym patrzyła Brandy. Wystarczyło się przypatrzeć. Zauważyłam, że to Tom z Aali. Wciągnęłam głośno powietrze i pokręciłam głową. Nie rozumiem jej. Jak Boga kocham, nie rozumiem tej dziewczyny. Najpierw mówi, że go nienawidzi, a teraz? Gdyby mogli pewnie przeszliby do czegoś... ostrzejszego. Zdenerwowana ubrałam kurtkę i założyłam torebkę na ramię.
-Powiedz dziewczynom, że źle się poczułam. Do jutra.- pożegnałam się z Brandy i wyszłam z loży. "Para" nawet niczego nie zauważyła. Jeszcze bardziej zdenerwowana wyszłam z klubu. Tak jak się tutaj dostałam, tak wróciłam do hotelu. Wyjęłam telefon i napisałam smsa do Harry'ego.

Wracam już. Nie pytaj czemu ;) Jak tam twoja niespodzianka?

Wyjęłam kartę magnetyczną, wchodząc do hallu. Przy kontuarze stała starsza i niezbyt wysoka kobieta o długich blond włosach. Patrzyła na mnie spod przymróżonych powiek. Nawet nie wiem dlaczego, przecież nawet nie szłam chwiejnym krokiem. Z uniesioną głową wsiadałam do windy. Szybko wcisnęłam przycisk z numerem odpowiedniego piętra. Kiedy byłam coraz wyżej, coraz bardziej byłam podekscytowana tym, co mnie czeka w pokoju. W końcu winda stanęła i otworzyły się drzwi. Wyszłam z niej tak szybko, na ile pozwalały mi wysokie buty. Kiedy w końcu dotarłam do pokoju, zdziwiłam się, widząc na łóżku mojego ulubionego szampana i dwa kieliszki. Miejmy nadzieję, że Bollinger jest schłodzony. Akurat zdejmowałam buty, kiedy Harry wyszedł z łazienki. 
-Coś kombinujesz, że czeka na mnie Bollinger?- rzuciłam do niego, a torebkę walnęłam gdzieś w kąt. Powoli podeszłam do łóżka, na którym usiadłam. Byłam strasznie zmęczona tym wypadem do baru. Mimo, że wypiłam mało, nie czułam się zbyt dobrze. 
-Od razu coś kombinuję, pewnie.- wywrócił oczami i stanął na przeciwko mnie.- Teraz słuchaj uważnie, bo wątpię, że powtórzę to drugi raz.
Pokiwałam głową. Nie zostało mi niż innego jak posłuchać tego co ma mi do powiedzenia. Nie miałam pojęcia co takiego chce mi oznajmić, ale tylko miałam nadzieję, że nic strasznego. W tym momencie nie byłam przygotowane na żadne tragiczne wieści, szczególnie po tym co zobaczyłam w klubie. Po prostu nie byłam gotowa na kolejne rozczarowanie i to ze strony ukochanej osoby. Chociaż na to co miało nastąpić też nie byłam gotowa. Harry klęknął przede mną i z kieszeni spodni wyjął bordowe pudełko. A ja w tym momencie musiałam wyglądać strasznie zabawnie. 
-Wiem, że to niezbyt odpowiedni moment, ale nigdy takiego nie ma, więc już chyba domyślisz się po co przyjechałem. Nie chcę wygłaszać jakichś tandetnych tekstów, że miłość jest jak wiatr, zawsze przemija, ale moja nie, czy coś takiego, bo nigdy nie byłem w tym jakimś pieprzonym specjalistą. Ale go chyba wiesz... I to, że cię kocham, mam nadzieję, że też. To teraz wiedz też, że przyszedł czas na małe zmiany. Dobra, język już mi się plącze, a mam jeszcze jedno zasadnicze pytanie. Zostaniesz moją żoną?
I po tym pytaniu kompletnie mnie zatkało. Nie miałam pojęcia jak się zachować, co odpowiedzieć. Ale przecież go kochałam, jak mogłabym się wachać? No właśnie. Po tym krótkim przemyśleniu tylko pokiwałam twierdząco głową, bo nie mogłam z siebie wydusić żadnego słowa. Harry'ego najwidoczniej dużo kosztowało te "wyznanie", bo odetchnął z ulgą, a na mój palec wsunął złoty pierścionek ze szmaragdem. Mogłam spodziewać się tego "zielonego kamyka" na biżuterii od niego. Każdy drobiazg od niego ze szmaragdem kojarzył mi się tylko i wyłącznie z cudną barwą jego oczu. Teraz wiedziałam, że nie bardzo odpocznę tej nocy po nieudanym wypadzie do klubu.

~*~

Byłam pewna, że znowu zejdę jako ostatnia. Tego dnia niezbyt się tym przejmowałam. Miałam strasznie dobry humor, po wydarzeniach z minionej nocy. Rano nawet zdążyłam pochwaliś się pierścionkiem na Instagramie. Szłam do windy, podskakując jak mała dziewczynka i wymachunąc rękami. Zauważyłam, że winda już się zamyka, więc szybko się do niej wślizgnęłam. I kogo tam zobaczyłam? Skacowanego Billa. Najwidoczniej zabalowało mu się wczoraj razem z bratem.
-Jak przykro. Kacyk męczy?- spytałam chyba zbyt wesoło i zbyt głośno, bo tylko się skrzywił.
-Możesz się cieszyć trochę ciszej?
-Pewnie.- postanowiłam się nad nim zlitować i z torebki wyjęłam aspirynę i wodę. 
Wodę mam w niej zawsze, a tabletki... nawet nie wiedziałam, że tam są. Albo po prostu wiedziałam co się szykuje i wrzuciłam je poprzedniego wieczora. Podałam wszystko Billowi, który tylko podziękował bladym uśmiechem. Zgarnął z pudełka dwie kapsułki i popił je solidnym łykiem wody. Pudełko oddał, ale i tak nie schowałam go do torebki. Dojechaliśmy właśnie na dół i zobaczyłam jeszcze gorzej niż Bill skacowane dziewczyny. Przeskoczyłam przez oparcie kanapy, wciskając się między Brandy i Aali. Tej pierwszej rzuciłam pudełko z aspiryną.
-To takie przykre, kiedy kogoś męczy kac, a mnie nie.- zaśmiałam się cicho, głaszcząc Aali po włosach.
-Boże, stało się coś, że się tak szczerzysz?- jękneła cicho.
-Nic... Tylko wychodzę za mąż.- wzruszyłam ramionami. Dziewczyny spojrzały na mnie jakoś dziwnie, ale po chwli się wyszczerzyły.
-Ty się hajtasz?- rzuciła Kath.- Pokaż pierścionek.
Wyciągnęłam dłoń w jen  stronę. Obejrzała pierścionek z każdej możliwej strony, żeby potem stwierdzić, że jej się podoba, ale możnaby się bardziej postarać. Nie ma to jak wsparcie przyjaciółek. 

środa, 19 listopada 2014

6. Wznieśmy toast za niezależne kobiety.- Chanel

Więc co z tego?
Ciągle jestem gwiazdą rocka
Mam swoje rockowe ruchy
I nie potrzebuję cię
I wiesz co?
Bawię się lepiej
Teraz, kiedy już z nami skończone
Pokażę ci tej nocy
Że ze mną wszystko w porządku, po
prostu świetnie
A ty jesteś dupkiem
Więc co z tego?
Jestem gwiazdą rocka
Mam swoje rockowe ruchy
I nie chcę cię dziś w nocy
~P!nk- So what

Po wywiadzie wszyscy oprócz Aaliyah wróciliśmy do hotelu. Ten wywiad był męczący i nie obyło się bez pytań o mój związek z "byłą gwiazdą światowego bandu" i o wczorajszy wybryk z Billem. No przepraszam bardzo, ale było- minęło, więc nie ma o czym rozmawiać. Nie stała się żadna tragedia, nikt nie umarł i wszystko jest okey. Nie rozumiem o co ten szum. Czasem mam dość wszystkich gazet, stron plotkarskich, które często wypisują takie bzdury, że mam dosyć pokazywania się gdziekolwiek, a nawet występowania na scenie. Harry często mi powtarza, że nie mam zwracać uwagi na te bzdury, bo oni każdemu chcą zniszczyć karierę. Na nim także nie zostawiali suchej nitki. Na nim, ani na jego kumplach z zespołu, który po części rozpadł się przez te hieny. Dlatego staram się trzymać od nich z daleka, ale nie zawsze wychodzi.
Poszłam do swojego pokoju. Sama, bo Harry musi załatwić coś na mieście. Przyzwyczaiłam się do tej samotności. Przez to, co robimy nie mamy zbyt dużo czasu dla naszych bliskich. Oni i my musieliśmy się z tym pogodzić na początku naszej kariery. W sumie... To ja nie musiałam się z niczym godzić. Żadnych bliskich też nie mam, oprócz dziewczyn i mojego chłopaka. Więc... Nie ma o czym mówić. Ważne jest to, że mam z kim imprezować i niańczyć dzieci, których jeszcze nie planuję mieć.
Po przekroczeniu progu pokoju, zdjęłam buty i rzuciłam je w kąt. Strasznie bolały mnie nogi. Zazwyczaj wytrzymam w nich cały dzień ale dzisiaj nie dałabym rady. Dosłownie wskoczyłam na łóżko, ze zmęczenia opadając na miękkie poduszki. Jednak nie odpoczęłam zbyt długo. Do pokoju weszła Brandy z Kath. Ta druga od razu włączyła radio, stojące na komodzie.
-Jak się nudzisz, to ponudzimy się razem.- powiedziała Brandy z entuzjazmem, siadając na łóżku. Kathy obróciła się wokół własnej osi niczym baletnica i przewróciła się na podłogę. Wybuchnęłyśmy śmiechem. Brakowało jeszcze Aaliyah. Zawsze byłyśmy razem, ale teraz jest jakoś... inaczej. Kath kiedyś powiedziała- "Każda z nas ma swoje życie. To nigdy już nie będzie to samo co na początku. Dorosłyśmy. I zobacz, przecież zanim się obejrzysz będziesz stała przed ołtarzem w ślicznej białej sukni, zapewne z ciążowym brzuchem, obok swojego ukochanego, a my będziemy jako twoje druhny. Zapamiętaj sobie jedno- zrobimy ci wieczór panieński niczym z Kac Vegas. I mam w dupie, że tam był wieczór kawalerski." Wtedy wylała kakao na swoją ulubioną, błękitną koszulę. Przeżywała, że nie da rady tego sprać, jakoś się udało.
Kath wstała z podłogi i położyła się na łóżku, kładąc głowę na mój brzuch.
-Nic nie widziałyście.- mruknęła dziewczyna, zamykając oczy. Zachichotałyśmy, ledwo powstrzymując się od wybuchnięcia gromkim śmiechem.

~*~

-Dziewczyny ubierać się! Jedziemy do klubu!- Aaliyah wpadła do pokoju, robiąc sporo hałasu.
Podgłosiła radio i porwała Brandy do tańca. Kiedy piosenka się skończyła, wyłączyła radio. Padła obok mnie na kanapie. Miałyśmy z dziewczynami "pobawić się" w Chubby Bunny. Z nudów stwierdziłyśmy, żeby któraś z nas poszła po pianki. Niestety wypadło na biedną Kath. Wróciła zaledwie dwadzieścia minut temu i zdążyłyśmy wszystko przygotować. Paczki z kolorowymi piankami leżały na stoliku razem z dwiema rolkami papierowych ręczników oraz dwie duże butelki Pepsi. Czekałyśmy tylko aż do pokoju wpadnie Harry i zacznie wyśmiewać się z naszego dziecinnego pomysłu. No ale niespodziewanie wpadła Aaliyah, równając nasze plany z ziemią.
-Ćpałaś coś czy... coś?- spytałam dziewczynę. Wiem, że może te pytanie nie było na miejscu, ale kiedy mam z kimś jakiś problem- mówię wprost. Nie lubię owijać ludzi w wełne czy bawełne.
-Nie, ale bądźcie gotowe za pół godziny pod moim pokojem.- mówiąc to, wstała z kanapy, po czym natychmiast wyszła. Nie spodobało mi się jej zachowanie. Była zbyt wesoła jak na taki dołujący dla niej dzień. Chyba coś musi jej w tym szczęściu pomagać.
-To my pójdziemy się ogarnąć. Tylko zostaw wiadomość swojemu kochasiowi, żeby nie tykał naszych pianek.- powiedziała Brandy i razen z Kath wyszły z pokoju.
Westchnęłam ciężko podchodząc do szafy. Wczoraj w klubie, dzisiaj w klubie... Jutro znowu masa roboty... I podejmuj tu jakieś racjonalne decyzje, człowieku. Po długim zastanowieniu ubrałam się i poszłam do łazienki. Zrobiłam niezbyt ciemny makijaż, ale pasujący do całego stroju i podkręciłam włosy lokówką. Nie chciałam jakoś kombinować z włosami, a poza tym brakowało mi czasu. Zdążyłam jeszcze nałożyć krwisto czerwoną szminkę na usta i wyszłam z łazienki. Z szafy wygrzebałam zieloną ramoneskę, którą narzuciłam na ramiona oraz czarną listonoszkę, do której włożyłam komórkę, kartę magnetyczną i inne potrzebne rzeczy. Na ostatnią chwilę przypomniało mi się, że Brandy mówiła coś o wiadomości do Harry'ego. Z szafki przy łóżku wyjęłam notatnik oraz długopis. Wyrwałam jedną kartkę i zaczęłam pisać.

Poszłam z dziewczynami do klubu. Aali coś odbiło... Postaram się nie wrócić późno i nikogo nie podrywać. I tak idziemy jutro do pracy. Jeżeli życie ci miłe NIE DOTYKAJ pianek ani Pepsi, bo nogi i ręce z dupy ci pourywamy.
Twoja Chanel

Położyłam kartkę na środku łóżka, po czym wyszłam z pokoju. Pod tymczasowe mieszkanie Aali dotarłam jako pierwsza. Drzwi były lekko uchylone, więc po cichu zajrzałam dośrodka. Dziewczyna stała zwrócona do mnie bokiem, w czarnej pociętej sukience. W dłoni trzymała woreczek z jakimiś tabletkami. Do ust właśnie wzięła jedną z nich. Szlag mnie kiedyś trafi! Czy ona chce, żeby powtórzyła się sytuacja z Dubaju? Bo ja nie zamierzam przeżywać tego poraz drugi. Z ogromnym trudem powstrzymałam się od wtargnięcia do środka i wygarnięcia jej kilku rzeczy, ale usłyszałam zbliżające się dziewczyny. Ustałam pod ścianą naprzeciwko drzwi, starając się uspokoić. Ale jak tu być spokojnym, kiedy twoja przyjaciółka, z którą przeżywasz życie ćpa na twoich oczach? Nie mam pewności, czy to narkotyki, ale wiem, że to nie są żadne ziółka na uspokojenie.
-Jeszcze nie wyszła?- mruknęła Kath, stając oboj mnie. Jak na zawołanie Aaliyah wyszła z pokoju. Zauważone tylko przez recepcjonistkę wyszłyśmy z hotelu. Ustałyśmy z dziewczynami obok audi Aali, ale ona poszła w innym kierunku.
-Nie jedziemy samochodem?- spytałam zdziwiona. Przecież ona nigdzie dalej nie wychodzi bez swojego samochodu.
-Ten klub jest zaledwie dwie ulice dalej, Kotek.- dziewczyna ruszyła brwiami. Dołączyłyśmy do niej, mijając MaiNow. Poczułam w torebce wibracje, które po chwili ustały.
-Musiałaś coś brać, bo mówisz na mnie Kotek!- oburzyłam się, szukając w torebce iPhona. W skrzynce czekał na mnie sms od Harry'ego.

Nie musisz się spieszyć. Dla mnie lepiej- mam więcej czasu, żeby przygotować ci niespodziankę. Tylko nie szalej. Kocham cię :*

Uśmiechnęłam się czytając wiadomość. Zabrałam się za pisanie odpowiedzi.

Obiecałam, że będę uważać. Widziałeś kartkę? Też cię kocham ;*

Wcisnęłam Wyślij i weszłyśmy do klubu, którego nazwy nie zauważyłam. Jego wnętrze było typowe dla każdego klubu. Mi to nie przeszkadzało.
-Ja stawiam!- Aaliyah starała się przekrzyczeć głośną muzykę. Podeszłyśmy do baru. Zamówiłyśmy po drinku i poszłyśmy do loży na końcu klubu. Od razu zdjęłam ramoneskę i rzuciłam ją gdzieś w bok razem z torebką. Opadłam na kanapę z głośnym westchnięciem. Młody chłopak, robiący za kelnera przyniósł nasze zamówienie.
-Wznieśmy toast za niezależne kobiety.- krzyknęła Kath. Czasem nie poznaję tej dziewczyny. Zazwyczaj jest taka cicha, a czasem jak nie nasza Kath.
-I za ich facetów.- dodała Aali wznosząc w górę swojego drinka. Burknęłam coś niezrozumiałego, upijając łyk trunku. Szukuje się długi wieczór...

Madlen Angel
Witam na kolejnym odcinku.
Chcę złożyć Wam troszkę spóźnione życzenia z okazji świąt. Życzę Wam duuuużo miłości, spełnienia każdego najskrytszego marzenia i szczęścia. Mam nadzieję, że w tym roku Mikołaj był bogaty. Hah.
Do następnego odcinka ;*

wtorek, 18 listopada 2014

5. Mam imię które coś oznacza, debilu! - Aaliyah



Myślałam o swoim facecie odwróciłam się i co zobaczyłam

Chłopaki wyglądają fajnie, jeden mi się spodobał
Więc poprawiam usta, kołyszę udami kiedy cię mijam

Powiem, sexy chłopcze jesteś taki fajny
Dam ci spróbować

Zapisze sobie twój numer na dłoni
Oops, zapomniałam że mam faceta

Destiny's Child




Udzieliłam jeszcze dwóch wywiadów i pojechałam, dzięki wymówce, że źle się czuję. Nie było to kłamstwo, raczej naginanie prawdy. Nie miałam siły dalej kłamać, co chwila były jakieś głupie pytania, np;
Jesteś szczęśliwa?, Naprawdę go kochasz... musiałam odpowiadać, tak jestem i bardzo go kocham.
Cały mój świat się zawalił. Zaczęło go wypełniać kłamstwo, które zostało stworzone dla pieniędzy. Dla mnie ta iluzja to cyrk, a ja z Tomem to główna atrakcja.
Zamiast jechać do hotelu, udałam się na obrzeża Hamburga. Jest tam tylko las w którym często znajduję chwilę świętego spokoju.
Wyszłam z auta i udałam się w głąb zarośli. Dotarłam na łąkę, okrytą pięknymi, czerwonymi kwiatami. Położyłam się ,, w moim miejscu" obok największego dębu. Dawał mi cień, którego od kilku dni pragnę. Oparłam głowę o pień i głęboko odetchnęłam.
Ludzie myślą, że skoro jestem sławna mam wszystko. Może i mam pieniądze, ale zazdroszczę im wolności. Niestety pięć lat temu, utraciłam ją. Jeden głupi podpis i wszystko się zmieniło...

Weszłyśmy do dużego budynku, a następnie krocząc po czerwonym dywanie, doszłyśmy do dużych szklanych drzwi. Spojrzałyśmy na siebie, a następnie na wejście. Przełknęłam głośno ślinę, a moja ręka spoczęła na klamce. Trzęsłam się jak galareta, lecz Paula szturchnęła mnie w ramię. Spojrzałam na nią, a ona pogładziła mnie po policzku.  Do odważnych świat należy...wypuściłam powietrze z ust i nacisnęłam klamkę.
Krok do przodu i światło, które mnie oślepiło. Pierwsza rzecz jaką następnie zobaczyłam to trzej mężczyźni w białych garniturach. Jeden  łysy, drugi blondyn, a  trzeci miał  dredy . Wyprostowałam  się i pewnym krokiem ruszyłyśmy w stronę biurka, za którym siedzieli. Poprawiłam grzywkę, a Jost wystąpił przed nas

- Oto Girls Time. Zespół o którym  ludzie muszą usłyszeć. Śpiewają o uczuciach i prawdziwych przeżyciach.  Do tego każda z tych czterech dziewczyn ma inny,  ale wspaniały głos...

- Jost , przestań pieprzyć i niech same się obronią! - krzyknął łysy, a David spuścił głowę i podał im płytę z naszą pierwszą składanką. Zaczęłam się ich bać, byli zimni i wydawali się okrutni. Usiadłyśmy na kanapie i zaczęli słuchać naszych piosenek. Przy pierwszych trzech zrównali nas z ziemią. 
Przez pierwsze 30 minut, moja dłoń była zaciśnięta w pięść. Gdy obrażali nas, chciałam im przyłożyć, lecz reszta płyty bardzo im się spodobała, 10 piosenek zaakceptowanych...

- Tylko jedno mi w was nie pasuje - odezwał się ten w dredach i podszedł do nas - Wasza  nazwa jest za dziecinna, ludzie tego nie kupią...

- Może The Crush? - uśmiechnęłam się do niego i znów poprawiłam grzywkę

- Tak! To jest dobre.... - wskazał na mnie, oczekując, że powiem mu moje imię

- Jestem Aaliyah - wstałam i ustałam obok kanapy i zaczęłam po kolei przedstawiać moje przyjaciółki - Katharina, czyli ta słodka, Brandy, czyli ta poukładana i Chanel, czyli ta wrażliwa..

- A ty jaka jesteś? - odezwał się blondyn

-Ja? Hmm... to panowie sami ocenią - każdy z nich się do mnie uśmiechnął  i od tamtej pory wiedziałam, że kontrakt mamy w kieszeni.
Oczywiście nie tylko my o tym marzyłyśmy. Musiałyśmy pokonać jeszcze jeden  zespół. Musiałyśmy wystąpić na żywo przed producentami. Zaśpiewałyśmy piosenkę Destinys Child - Nasty girl. Nie wybrałyśmy tej piosenki bez powodu, według nas dziewczyny z tamtego zespołu, były właśnie głupie i łatwe.  Były od nas starsze i bardziej pewne siebie, lecz to my ostatecznie podpisałyśmy kontrakt.

Od tamtego czasu bardzo się zmieniłam. Nie jestem już chłopczycą, jestem niezależną, pewną siebie kobietą. To pozytywa, ale negatywnych cech jest o wiele więcej. Najbardziej boli mnie brak wolności i od teraz życie w kłamstwie...
Pamiętam pierwszą promocję płyty, pierwsze koncerty, wywiady, teledyski... coś pięknego. 
A teraz ?
Wszyscy zachowują się jak małpy!
Wzięłam głęboki wdech. Następnie wyjęłam z torby zeszyt i długopis...

''Nie zabijajmy karmy
Nie zaczynajmy walki
To niewarte dramatu
Dla pięknego kłamcy
Nie możemy się z tego śmiać
To niewarte naszego czasu
Potrafimy bez niego żyć
Po prostu piękny kłamca''

Przeczytałam to jeszcze raz i uśmiechnęłam się pod nosem.
Najlepsze piosenki powstają w nerwach... to będzie hit! 


###

- Dziewczyny ubierać się! Jedziemy do clubu! - weszłam do pokoju Chanel i poprawiłam  biust. Patrzyły na mnie jak na ducha. Zaśmiałam się i podeszłam do radia i podgłosiłam je na maksa. Chwyciłam Brandy za ręce i zaczęłam obracać

- Co ty brałaś? - zapytała Chanel gdy piosenka się skończyła i usiadłam obok niej

- Ja nic, ale wy macie być u mnie w pokoju za 30 minut - poderwałam się z kanapy śmiejąc i wybiegłam z pomieszczenia i udałam się do siebie.
Co brałam? 
Ecstasy... nie,  nie jestem już uzależniona. Kiedyś byłam, ale po tylu odwykach nie mam już na to siły.Miała bo mi zostało. Przecież raz na jakiś czas nie zaszkodzi.
Cała moja historia z dragami zaczęła się w Dubaju.  Miałam beznadziejny tydzień, wszystko się waliło, a na koncerty nie miałam siły. Na początku byłam bardzo ostrożna. Jednak później miałam wszystko gdzieś i brałam co popadnie. Gdyby Chanel nie znalazła mnie na  podłodze w łazience, nie byłoby mnie na tym świecie.
Najbardziej dziwi mnie to, że media o tym nie wiedzą. Wtedy miałam 16 lat, a nasz zespół miał być święty. 
Weszłam do mojego pokoju i włączyłam radio.  Leciała piosenka Green Day - American Idiot.  Podgłosiłam i.zaczęłam chaotycznie tańczyć oraz wybierać strój. Po 15 minutach miałam na sobie krótką czarną sukienkę w większości z koronki, czerwone szpilki i srebrną biżuterie. poszłam do łazienki i wyprostowałam włosy.  Następnie pomalowałam rzęsy i powieki na czarno, a na usta nałożyłam czerwoną pomadkę. Poperfumowałam się Coco Chanel i wyszłam znów do pokoju.  Od razu spojrzałam w lustro... za grzecznie jak na mnie .
Wyjęłam z szuflady nożyczki i wycięłam w sukience otwór odsłaniający brzuch z kolczykiem i plecy. Na szczęście sukienka była tak obcisła, że nie widać, że to samorubka. Spojrzałam na zegarek... powinny tu być. 
Wyjęłam z torby przezroczysty woroczek z małymi tabletkami. Wyjęłam jedną i szybko ją połknęłam. Uśmiechnęłam się do siebie i wyszłam z pokoju. Dziewczyny stały obok niego. Pomachałam aby poszły za mną i wyszłyśmy z hotelu

- Nie jedziemy autem? - zapytała Chanel, stojąc przy moim audi 

-.Ten club jest zaledwie dwie ulice dalej, Kotek ...

- Brałaś coś bo mówisz do mnie Kotek! - zaśmiałam się i zmierzyłam w stronę MaiNow.  Nowo otwarta imprezownia dla dorosłych.  
Tak wiem,  zachowuje się trochę szczeniacko, ale to przez moje życie.  Muszę jakoś odreagować. 
Dalszą drogę spędziałam w totalnej ciszy. Nawet moje myśli się nie odzywały, a to coś nowego.
Chciałam już wejść do MaiNow, lecz zawróciłam i udałam się w miejsce mojej młodości... 

WikkiNikki 
Nie wiem czemu, ale zauważyłam, że statystyki na moich dwóch blogach spadają.  To trochę smutne... 

piątek, 12 września 2014

4. Jak niebo pełne gwiazd.- Chanel


Mówisz, ze jesteś grzeczną
dziewczynką
Ale wiem, że chciałaś "tego"
Bo mówiłaś mi to całą noc
Ze swoimi, małymi, niewinnymi
kłamstwami
małymi, niewinnymi kłamstwami
~One Direction- Little white lies



Harry był osobą, której najmniej się spodziewałam, dlatego moja mina musiała wyglądać naprawdę głupio. Ciekawe, jaki jest powód jego przyjazdu tutaj. Nie odzywałam się do niego przez ostatni tydzień, ponieważ mieliśmy urwanie głowy w studiu, ale to nie powód, żeby odwiedzać mnie w Hamburgu. Rozumiem, chce mnie zobaczyć, bo niedługo wyjeżdżamy w trasę promującą nasz czwarty krążek i wyjechałabym bez słowa. Ale sam mógł dzwonić, chociaż wie z czym to się wiąże. Pewnie jak tu jest, to przy okazji powie mi co myśli o moim wczorajszym wypadzie z Billem. Znając życie zacznie mi wypominać, że to nie było zbyt odpowiedzialne z mojej strony, bo narażam się na niepotrzebne plotki i takie inne.
Stojąc na przeciw niego nawet nie zwróciłam uwagi na to, że w tych butach jestem o jakieś dwa lub trzy centymetry wyższa od niego. Kompletnie nie wiedziałam jak mam zareagować- z radości, że go widzę rzucić mu się na szyję czy opieprzyć go za niespodziewaną wizytę.
-Nie cieszysz się? Wiesz, widzimy się pierwszy raz od trzech miesięcy...- rzucił. Nadal był zdenerwowany, bo było to słychać w jego głosie. Czasem wkurzały mnie jego humorki- nie raz ani nie dwa, ale też nie tak często zdarzało się mi wyjść do studia trzaskając drzwiami, bo zaczął wypytywać o to gdzie idę, z kim, kto po mnie przyjechał.
-Pewnie, że się cieszę. Po prostu jestem zszokowana.- wyjaśniłam mu moje "niejasne" zachowanie.- Tylko nie mam teraz czasu. Wychodzimy z dziewczynami do studia czy gdzieś gdzie planuje Jost.
-Pójdę z wami, jeśli nie masz nic przeciwko.- przymróżył oczy i zaśmiał się pod nosem.
Doskonale wiedziałam, że chce iść tylko po to, żeby zobaczyć zdziwioną minę Aaliyah, kiedy nas zobaczy. Ta dwójka strasznie się nie lubi, ale za to uwielbiają siebie wkurzać. Zawsze gdy się widzą obrzucają się wrednymi spojrzeniami, a potem zaczynają się wyzywać, docinać sobie. Aali określa nasz związek jako "związek córki Anioła i syna Diabła". Ja sama nie określiłabym Harry'ego jako potomka samego Lucyfera, ale jak ona sobie coś ubzdura to nie przegadasz...
-Jasne, że nie.- "Cholera! Nie, nie, nie! Masz mu grzecznie odmówić, bo jak spotka się z Billem to będzie przekichane, ale oczywiście dla Kaulitza..."
Wzięłam kartę- klucz od hotelowego pokoju, po czym oboje wyszliśmy na korytarz. Zamknęłam drzwi i poszliśmy do windy. Wcisnęłam guzik, po czym urządzenie ruszyło. W małym pomieszczeniu panowała cisza, nie licząc cichej muzyczki płynącej z głośnika. Kędzierzawy oplótł mnie w talii swoim ramieniem, a ja wtuliłam się w jego ramię. W końcu zatrzymaliśmy się. Drzwi się otworzyły i oślepiły nas błyski fleszy. Te pieprzone hieny wszędzie nas znajdą... Kiedy w końcu przyszli ochroniarze, którzy uratowali nas z potrzasku fotoreporterów, podeszliśmy do dziewczyn czekających na kanapie. Jak zazwyczaj bywało przybyłam ostatnia. Usiadłam obok Kath i złapałam się za głowę. "Nigdy więcej picia z Kaulitzem."
-Po cholere przyjechałeś?- Aaliyah zaczęła "narzekać" na to, że taki ktoś jak on żyje i wypytywać go "po jaką cholerę on to robi".
-Jestem przejazdem w Hamburgu i odwiedziłem swoją dziewczynę. Zabronisz?- Harry odburknął jej. Jak zaczną się kłócić to mnie cholera ciemna trafi.
-Mamy iść. Samochód czeka pod hotelem.- Aali powiedziała coś, co w końcu nie obrażało ani nie dotyczyło Harry'ego. "Sukces!"
Pod eskortą ochroniarzy wyszliśmy z hotelu i wsiedliśmy do limuzyny czekającej pod budynkiem. Moja głowa od razu opadła na ramię siedzącego obok mnie chłopaka. Droga, którą jedziemy nie prowadziła do studia.
-Czyli dzisiaj kolejny wywiad...- mruknęła Brandy. Ona jedyna z nas nienawidziła wywiadów ani występów w telewizji. Sądzi, że kamera ją pogrubia.
-Niestety...
-Gdzie jedziemy?- powiedziała Aali wyrwana z transu.
-Znowu nas nie słuchasz.- w tym momencie zadzwonił mój telefon i oznajmił, że dostałam sms-a. Wyjęłam iPhona w brzoskwiniowej obudowie z kieszeni i otworzyłam wiadomość od nieznanego numeru.
"Od: Nieznany
Mam nadzieję, że dobrze się czujesz i nie wyglągasz aż tak tragicznie. Bill"
Och... Jak on dostał mój numer? Czy ja czegoś nie pamiętam? "Najwidoczniej..."  Zapisałam jego numer do kontaktów i zabrałam się za pisanie odpowiedzi do Kaulitza.
"Do: Bill
Bolała mnie głowa, nadal boli i prawdopodobnie boleć będzie.
Skąd masz mój numer?"
"Od: Bill
Ludzie po alkocholu nie pamiętają kilku rzeczy. Ty najwidoczniej także :) Trzymaj się, za chwilę wywiaaaaad ^.^"

Ten jego entuzjazm... Lubię takich ludzi. Takich entuzjastycznych, optymistycznych i zabawnych. Świat jest jak niebo pełne gwiazd-  świat to niebo, a ludzie niczym gwiazdy. Znasz ich niezliczoną ilość, ale i tak kilkoro z nich jest dla ciebie najważniejszych, ale jedna osoba jest dla ciebie całym światem.
Zaparkowaliśmy pod siedzibą RTL. Weszliśmy do środka i poszliśmy do studia jednego z programów śniadaniowych. Po wejściu, wokół nas zaczęli się zbierać różni styliści, makijażyści i fryzjerzy. Harry'ego porwał Jost, a na fotelu obok mnie usiadł Bill.
-Miałaś rację, Mała. Zdychasz.- oznajmił. Jego makijażystka nakładała warstwę czarnego cieniu na jego zamknięte powieki.
-Czemu tak sądzisz?- obserwowałam go kątem oka. Na moje pytanie otworzył oczy i zaczął przyglądać się mojej twarz.
-Ponieważ twoja makijażystka nakłada na twoją twarz tonę podkładu i korektora.
-Ha ha ha. Dzięki.- skrzyżowałam ręce na klatce piersiowej, a potem zamknęłam oczy, gdyż zauważyłam, że kobieta nakłada na pędzelek bazę pod cień do powiek.
-Kim jest ten koleś, który z wami przyjechał?- odezwał się po dłuższej chwili milczenia.
-Po co chcesz to wiedzieć? Książkę piszesz?- pisnęłam zdenerwowana.
-Jak masz męża wystarczy powiedzieć.
-A widzisz gdzieś obrączkę?- wyciągnęłam w jego stronę obie dłonie.

****
Po zakończeniu wywiadu jak zawsze pojechaliśmy do studia.  Trzeba popracować nad chórkami do naszego singla, potem zdjęcia, znów studio i hotel. Tak mniej- więcej wygląda nasz każdy dzień. Przyzwyczaiłyśmy się do takiego funkcjonowania. Ale nie pojechałyśmy tam wszystkie. Aaliyah powiedziała, że strasznie źle się czuje i pojechała do hotelu. Po wywiadzie obrzuciła Toma niechętnym spojrzeniem i jako pierwsza uciekła do samochodu. To pewnie przez to, że ten cały Tom jej coś zrobił. Jak tak naprawdę to jego wina, to obiecuję, że jako pierwsza go rozszarpię gołymi rękami.
Madlen Angel
No i jest kolejny rozdział. Na razie nic się nie dzieje, ale te pierwsze rozdziały to tylko takie wprowadzenia do całej historii. Mam nadzieję, że Girl Got A Gun podoba się wszystkim, bo ja uwielbiam tą piosenkę.